Na pastwę ubecji (2)

 |  Written by Godziemba  |  2
Pozostawiona przez Mikołajczyka Maria Hulewicz ponad 6 lat spędziła w komunistycznych aresztach i więzieniach.

    Maria Hulewiczowa poddana została bardzo ciężkiemu śledztwu, wzywana codziennie, nierzadko w nocy, na przesłuchania, starała się nie ujawnić tajemnic b. premiera ubeckim śledczym.

    Przez pierwsze tygodnie trzymano ją w izolatce „w kapiącej wilgocią celi nie ogrzewanej zimą”, a klawisze szydzili z niej, że „opuści tę celę, ale z gruźlicą”. Ciągłe przebywanie w zimnej, wilgotnej celi doprowadziło do odmrożenia nóg. Wykorzystując jej załamanie psychiczne ubecy wymusili na niej podpisanie oświadczenia o zgodzie na ewentualną amputację jednej nogi.

   Potem została przeniesiona do innej celi. Natychmiast dokwaterowano do niej agentkę celną, która na bieżąco donosiła ubekom, co działo się z b. sekretarką Mikołajczyka. Informowała więc śledczych, iż Hulewiczowa „ostatnio jest wyczerpana nerwowo, boi się każdego wezwania na górę i reaguje na każde uderzenie kluczami. Ma paniczny strach przed nocnym przesłuchaniem”.

   W innym donosie wskazywała, iż dowiedziała się od Hulewiczowej, że „mieli zamiar pobrać się z Mikołajczykiem w Ameryce. (…) Zwierzała mi się, że „kocha Stacha” i nigdy o nim nie zapomni, a to, co znosi przez niego tutaj, tylko wzmocni ich uczucie”.

   Pani Maria najbardziej bała się znanego sadysty Józefa Różańskiego, który zwykł był bić kobiety aż do nieprzytomności. „On oczywiście moją rękę odsunął – wspominała jedna z jego ofiar – a później już tylko uderzał. Za włosy wziął i uderzał mnie – ja siedziałam przecież przy ścianie – więc uderzał moją głową wiele razy o ścianę”.

   Po zakończeniu śledztwa ubecy „przygotowują” aresztowanych do zbliżającego się procesu. Po wielu miesiącach spędzonych w mokotowskim więzieniu uciekinierzy byli zrezygnowani i skłonni do składania zeznań pod dyktando swych oprawców.

   Maria Hulewicz miała w czasie procesu potwierdzić ścisłe kontakty Mikołajczyka z „bandami” i pracownikami ambasady amerykańskiej oraz udzielanie im wiadomości stanowiących tajemnicę państwową.

   Rozpoczęty na początku października 1951 roku proces Marii Hulewiczowej, Władysława Bryi, Mieczysława Dąbrowskiego oraz dokooptowanych dwóch innych działaczy PSL – Witolda Kulerskiego i Pawła Siudaka był szeroko komentowany w komunistycznej prasie. „Trybuna Ludu” podkreślała, iż oskarżeni potwierdzili w swoich zeznaniach bliską współpracę „kliki mikołajczykowskiej” z przedstawicielami ambasady amerykańskiej, którzy zorganizowali ucieczkę prezesa Stronnictwa z Polski.

   Oskarżyciel publiczny mjr Jan Orliński (właściwie Jan Unterweiser) oskarżając b. współpracowników prezesa PSL o działalność dywersyjną i szpiegowską, przypomniał o „zbrodniczej roli, jaką odegrał w kraju Mikołajczyk – agent anglo-amerykańskiego imperializmu”, w którego partii „skupiły się wszystkie ciemne antynarodowe siły wykorzystujące PSL jako parawan dla zamaskowanej działalności przeciwko Państwu Ludowemu”.

    Wszystkich oskarżonych prokurator obwinił nie tylko o działalność antypaństwową, ale także o współpracę z wywiadem angielskim i amerykańskich. Marię Hulewiczową określił jako „starą działaczkę dywersyjną PSL-owską w jak najgorszym tego słowa znaczeniu” i omówił jej działalność dywersyjną w radiostacji „Świt” oraz „gromadzenie i przesyłanie materiałów szpiegowskich” zagranicę.

   „Życie Warszawy”  zaznaczyło, iż po przedostaniu się do Wielkiej Brytanii Maria Hulewiczowa „realizując linię polityczną Mikołajczyka” uczestniczyła w zorganizowaniu „zakonspirowanej radiostacji „Świt”, której zadaniem było prowadzenie dywersji politycznej przeciwko ZSRR i ruchowi lewicowemu w kraju”. Natomiast po powrocie z Mikołajczykiem do kraju „gromadziła oszczercze materiały, szkalujące Polskę Ludową i dane o działalności band i podziemia politycznego oraz zbierała tajne wiadomości gospodarcze i polityczne. Na podstawie tych materiałów zagraniczne ośrodki mikołajczykowskiego PSL w Londynie, Rzymie, Chicago i Paryżu prowadziły wrogą, antypolską propagandę”.

   W innym artykule „Życia Warszawy, zatytułowanym „Szpiedzy i dywersanci – współpracownicy Mikołajczyka” wskazano, iż Maria Hulewiczowa „kontaktowała się z kierownikiem wywiadu WiN P. Lewandowskim oraz korespondentem francuskiej agencji Marshallem, którego Mikołajczyk przyjął w swoim prywatnym mieszkaniu, gdzie przekazał mu szczegółowe informacje stanowiące tajemnicę państwową”.

   W mowie końcowej prokurator domagał się dla oskarżonych wysokich kar więzienia od 6 lat więzienia dla Mieczysława Dąbrowskiego po 15 lat dla Witolda Kulerskiego. Dla Marii Hulewiczowej zażądał 8 lat więzienia.

   W dniu 8 października 1951 roku Rejonowy Sąd Wojskowy pod przewodnictwem osławionego sędziego płk. Mieczysława Widaja (ławnikami byli kpt. Dec i kpt. Mazgajski) uznał oskarżonych winnymi zarzucanych czynów i skazał: Marię Hulewiczową na 7 lat więzienia, Wincentego Bryje na 10 lat, Pawła Siudaka na 11 lat, Witolda Kulerskiego na 12 i Mieczysława Dąbrowskiego na 5 lat więzienia, „zaliczając wszystkim na poczet kary okres tymczasowego aresztowania”.

   Po zwolnieniu z więzienia w maju 1954 roku Maria Hulewiczowa wyjeżdża do Krakowa do swojego b. męża – Jana Hulewicza, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, który załatwia jej kurację w domu wypoczynkowym Polskiej Akademii Nauk z Zakopanem. „Miała żal do Mikołajczyka – wspominała druga żona profesora, Romana Hulewiczowa – że wyjeżdżając z Polski nie wziął ją ze sobą, musiała próbować ucieczki zagranicę i to jej się nie udało”.

   Po jej zwolnieniu MPB  nadal ją obserwowało, prowadząc sprawę rozpoznania operacyjnego o kryptonimie „Korek”. Maria Hulewiczowa „przez szereg lat usiłowała bezskutecznie – napisano w jednym z raportów – skontaktować się korespondencyjnie z Mikołajczykiem, by zorientować się w jego aktualnych uczuciach”. Próbowała także – bez powodzenia – uzyskać zgodę na legalny wyjazd z kraju.

   Pod koniec lat 50. przeniosła się do Warszawy, gdzie w 1964 roku wyszła za mąż za Janusza Przymanowskiego, oficera ludowego WP i literata, który określił jako „współpartnerkę w dyskusjach nad pomysłami i pierwszą czytelniczką” . Razem z mężem napisała, na podstawie jej powieści,  scenariusz do serialu telewizyjnego „Czterej pancerni i pies”.

   W 1972 roku MSW zakończyło sprawę jej rozpoznania operacyjnego, uznając, iż „odbycie kary, zmiana miejscowości zamieszkania i powtórne małżeństwo z człowiekiem wielce zasłużonym w PRL wpłynęło na całkowite zerwanie z przeszłością i poprzednim środowiskiem. Wymieniona jest obecnie literatem, pracuje w domu, zajmuje się kulturą staroeuropejską i razem z mężem często wyjeżdża za granicę (…). Nie stwierdzono, aby figurantka nawiązywała na terenie W-wy kontakty z byłymi aktywnymi działaczami byłego PSL”.

   Maria Hulewicz zmarła w Warszawie w dniu 15 marca 1978 roku.
 
Wybrana literatura:
 
J. Gmitruk – Maria Hulewiczowa, sekretarka Stanisława Mikołajczyka
J. Dłużyńska, S. Jankowski – Ucieczki specjalnego znaczenia
Stanisław Mikołajczyk w dokumentach aparatu bezpieczeństwa
 
5
5 (6)

2 Comments

Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
Dziękuję za tę opowieść o życiu Marii Hulewiczowej. Ciekawe mogłyby również być szczegóły biografii Jana Orlińskiego aka Unterweisera. To nazwisko aktywnie funkcjonuje do dziś...

Pozdrawiam,

Waldemar Żyszkiewicz

Więcej notek tego samego Autora:

=>>