Czerwona agresja (2)

 |  Written by Godziemba  |  11

W agresji sowieckiej na Polskę we wrześniu 1939 roku wzięło udział ponad pół miliona czerwonoarmistów.

    W dniu 3 września 1939 roku Biuro Polityczne KC WKP(b) podjęło decyzję o rozpoczęciu skrytej mobilizacji jednostek Armii Czerwonej, przeznaczonych do agresji na Polskę. Jednocześnie zadecydowano o wstrzymaniu zwolnienia starych roczników szeregowców i podoficerów, przedłużając służbę wojskową ponad 300 tysiącom żołnierzy. Następnego dnia komisarz obrony Woroszyłow zarządził pobór rocznika 1919 oraz mężczyzn, urodzonych w latach 1920-1921, którzy ukończyli w tym roku szkoły średnie.

    Wraz z ogłoszeniem skrytej mobilizacji podniesiono gotowość jednostek oraz rozpoczęto ich dyslokację do okręgów graniczących z Polską. W celu zachowania tajności ześrodkowanie przeprowadzono etapami w ramach normalnego planu przewozów kolejowych. W trakcie tej operacji nie uniknięto strat, szczególnie w sprzęcie pancernym, które wyniosły 10-15 %.

   W trakcie mobilizacji ujawnił się duży chaos organizacyjny, który sprawił, iż do 11 września, a więc do dnia, w którym pierwotnie miano zakończyć ześrodkowanie wojsk do uderzenia na Polskę, do jednostek stawiło się jedynie 80% rezerwistów. Znacznie gorzej przedstawiał się mobilizacyjny pobór koni oraz środków transportu mechanicznego. Liczba pozyskanych z gospodarki narodowej pojazdów mechanicznych objęła jedynie 40%  pierwotnych planów.

   To wszystko sprawiło, iż do dnia agresji na Polskę jednostki sowieckie nie osiągnęły pełnej gotowości bojowej. Nie dziwiły więc meldunki, zgodnie z którymi „jednostki 121 DS. po postoju w granicach Mińska ruszyły do granicy, posiadając w swych szeregach 400 osób częściowo umundurowanych, z których wielu było w kapciach, boso, w cywilnych spodniach i cyklistówkach; „286 samodzielny batalion saperów 36 KS przybył bez parku pontonowego i kompanii technicznej (…) na skutek złej jakości traktorów otrzymanych z gospodarki narodowej. (….) Transport samochody, przybyły z gospodarki narodowej, posiada słabe ogumienie i faktycznie prawie połowa jest już zepsuta, brakuje opon, dętek, części zapasowych”.

    Ostatecznie w dniu 14 września 1939 roku na mocy dyrektyw nr 16633 i 16634, podpisanych przez komisarza obrony Klementa Woroszyłowa oraz szefa Sztabu Generalnego Borisa Szaposznikowa, wyznaczono zadania i kierunki uderzeń wojsk przeznaczonych do agresji na Polskę. Wojska sowieckie miały rozpocząć natarcie o świcie 17 września 1939 roku.

   W sumie w agresji na Polskę miały wziąć udział wojska Białoruskiego i Ukraińskiego Frontu. Jednostki Frontu Białoruskiego, przeznaczone do wtargnięcia w „pierwszej fali” na terytorium Rzeczypospolitej liczyły 202 802 żołnierzy, zgrupowanych w dziewięciu dywizjach strzeleckich, sześciu dywizjach kawalerii, siedmiu brygadach pancernych i innych oddziałach. Oddziały te dysponowały około 2800 czołgami i samochodami pancernymi. Z kolei wojska Frontu Ukraińskiego „pierwszej fali” liczyły 265 714 żołnierzy, skupionych w dziewięciu dywizjach strzeleckich, siedmiu dywizjach kawalerii, ośmiu brygadach  pancernych, wyposażonych w ponad 2700 czołgów i samochodów pancernych.

   Razem w agresji na Polskę miało wziąć udział 466 516 sowieckich żołnierzy, wyposażonych w 5500 wozów bojowych, w tym 4850 czołgów. Siły te z każdym dniem wzrastały, i tak np. w dniu 24 września 1939 roku wojska Frontu Ukraińskiego liczyły już 358 498 żołnierzy, dysponujących 4000 działami, 2400 czołgami oraz ponad 300 samochodami pancernymi, mimo, iż wiele sprzętu pancernego odesłano do naprawy w fabrykach.

   Atak regularnych oddziałów sowieckich miały poprzedzić działania sowieckich pograniczników oraz grup sabotażowo-dywersyjnych i rozpoznawczych na całym wschodnim terytorium Rzeczypospolitej. W celu likwidacji polskich strażnic Korpusu Ochrony Pogranicza zorganizowano specjalne grupy dywersyjne, składające się z obywateli II RP narodowości białoruskiej i ukraińskiej oraz członków partii komunistycznej. Grupy te przerzucono na terytorium Polski w przeddzień agresji.

   Na wschodnich terenach Polski w okresie pokoju stacjonowało ponad 1/3 sił piechoty i połowa jednostek kawalerii. Przygotowując się do ewentualnego konfliktu z Moskwą wybudowano szereg umocnień, które jednak nie stanowiły całościowego systemu obronne, a miały znaczenie jedynie taktyczne. W obliczu wojny z Niemcami przerzucono na zachód zdecydowaną większość jednostek stacjonujących na wschodzie, w efekcie większość istniejących umocnień na granicy wschodniej nie została, poza odcinkiem „Sarny”, obsadzona przez polskie załogi.

   Koncepcja zorganizowania obrony na tzw. Przedmościu rumuńskim wpłynęła dość istotnie na nasycenie wschodnich ziem RP jednostkami wojskowymi. Na przedmoście zaczęto kierować jednostki nieuwikłane w walkę z Niemcami, przede wszystkim nieliczne osłonowe i słabo uzbrojone poddziały z ośrodków zapasowych, zlokalizowanych na Grodzieńszczyźnie, Wileńszczyźnie  i Nowogródczyźnie. Atak sowiecki zastał je w większości w czasie transportu na południe poniżej linii rzek Piny i Prypeci.

    W efekcie tych przesunięć na północno-wschodnich terenach Polski nie było w zasadzie pełnowartościowych jednostek wojskowych, lecz jedynie niewielkie poddziały nieuzbrojonych rezerwistów w ośrodkach zapasowych oraz żołnierze napływający z rozbitych oddziałów frontowych. Na przykład w Wilnie i okolicy znajdowało się ok. 12 tysięcy żołnierzy, z czego połowa nie posiadała broni; w Grodnie około 2 tysiące żołnierzy, jedynie w połowie uzbrojonych. Jedynie w rejonie Wołkowyska gen. Wacław Przeździecki kończył organizację zgrupowania kawalerii, liczącego około 2 tysiące żołnierzy. Natomiast pomiędzy  Brześciem a Pińskiem znajdowało się 17 tysięcy żołnierzy Grupy Operacyjnej „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga. Tak więc w przyszłym pasie działań Frontu Białoruskiego znajdowało się około 45 tysięcy polskich żołnierzy, z czego uzbrojonych było około 28 tysięcy. Do tego doliczyć należy 7000 żołnierzy KOP oraz 1000 z półbrygady Obrony Narodowej „Dzisna”.

    Znacznie większa liczba polskich żołnierzy znajdowała się w pasie działania Frontu Ukraińskiego. Szacuje się, iż w dniu agresji sowieckiej na tym obszarze było około 350 żołnierzy polskich, z czego jedynie połowa była uzbrojona.

    Granicy wschodniej strzegło 20 batalionów KOP, w których znaczny procent stanowili rezerwiści, gdyż liczne poddziały KOP zostały przed 1 września przerzucone na zachód. KOP przekazał także całą artylerię polową i większość broni maszynowej jednostkom operacyjnym. Na każdy z 20 batalionów KOP przypadało przeciętnie 80 km granicy z Sowietami.

    W przeddzień agresji sowieckiej Kresy Wschodnie nie były przygotowane do odparcia ataku nowego wroga. Polska doktryna wojenna nie zakładała wojny na dwa fronty. Niemal wszystkie jednostki WP zostały skierowane do walki z Niemcami. Te, które pozostały na Kresach, nie posiadały większej wartości bojowej. Mogły jednak wolą walki zamanifestować prawa Polski do tych ziem. 
Nim nastał świt 17 września 1939 roku wiele polskich strażnic KOP zostało zniszczonych przez sowieckich dywersantów i pograniczników, a pół miliona czerwonoarmistów przekraczało granicę z Polską.

   W tym samym czasie wezwanemu na Kreml o godzinie 4.00 rano polskiemu ambasadorowi Wacławowi Grzybowskiemu zastępca komisarza spraw zagranicznych Potiomkin odczytał treść noty sowieckiej, w której podkreślono, iż „wojna niemiecko-polska ujawniła wewnętrzne bankructwo państwa polskiego. W ciągu dziesięciu dni operacji wojennych Polska straciła wszystkie swoje okręgi przemysłowe i ośrodki kulturalne. Warszawa jako stolica Polski już nie istnieje. Rząd polski uległ rozkładowi i nie okazuje przejawów życia. Oznacza to, że państwo polskie i jego rząd przestały faktycznie istnieć. Dlatego też straciły ważność traktaty zawarte pomiędzy ZSRS a Polską. Pozostawiona własnemu losowi i pozbawiona kierownictwa Polska stała się łatwych polem wszelkiego niebezpiecznych i niespodziewanych akcji, mogących stać się groźbą dla ZSRS. Dlatego Rząd Sowiecki, który zachowywał dotychczas neutralność, nie może w obliczu tych faktów zajmować nadal neutralnego stanowiska”.

    W obliczu rzekomego zagrożenia życia „pokrewnej ludności ukraińskiej i białoruskiej”, rząd sowiecki polecił Armii Czerwonej przekroczenie granicy, aby „wziąć pod swoją opiekę życie i mienie ludności Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi”. Jednocześnie rząd sowiecki obłudnie wskazywał, iż „zamierza równocześnie podjąć wszelkie środki, mające na celu uwolnienie narodu polskiego od nieszczęsnej wojny, w którą wepchnęli go nierozsądni przywódcy, i umożliwienie mu życia w pokoju”.

   Równocześnie Potiomkin poinformował polskiego ambasadora, iż wobec upadku państwa polskiego, polskim dyplomatom nie przysługują prawa dyplomatów i mogą być sądzeni zgodnie z sowieckim prawodawstwem, a majątek polskiej ambasady i konsulatów staje się własnością państwa sowieckiego.

   Dopiero w wyniku protestów dyplomatycznych władze sowieckie zgodziły się, aby opiekę nad polskimi obywatelami i interesami polskimi na terytorium ZSRS przejęła ambasada Wielkiej Brytanii. Ponad trzy tygodnie trwały starania o wyjazd polskiego personelu dyplomatycznego. Ostatecznie naciski dziekana korpusu dyplomatycznego, którym był ….niemiecki ambasador, zmusiły władze sowieckie do wyrażenia zgody na wyjazd w dniu 10 października 1939 roku pociągu z polskimi dyplomatami. Wcześnie NKWD aresztowało polskiego konsula w Kijowie Jerzego Matusińskiego, po którym wszelki ślad zaginął.  

    Agresja sowiecka na Polskę stała się faktem. Nie przeszkodziły jej nawet podpisane w lipcu 1933 roku w Londynie, z inicjatywy sowieckiej, trzy konwencje o określeniu agresora. W myśl tych konwencji,  w dniu 17 września 1939 roku Związek Sowiecki stawał się agresorem w stosunku do państwa polskiego i jako taki nie był chroniony prawem międzynarodowym.  

 
Wybrana literatura:
 
C. Grzelak – Kresy w czerwieni. Agresja Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku
R. Szawłowski – Wojna polsko-sowiecka 1939
Agresja sowiecka na Polskę w świetle dokumentów. 17 września 1939   

ilustracja z:https://odyssynlaertesa.files.wordpress.com/2013/09/17-wrzec59bnia-1939-...
Hun

5
5 (5)

11 Comments

Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
politycznej. I zdrada i podłość i zbrodnia!
I mimo, że fakty są bardzo dobrze, powszechnie znane - niemalże nikt nie mówi o Sowietach, że to agresorzy, zbrodniarze, mordercy tacy jak Niemcy (czy słynni "nazisci" lub "faszyści"). Silnych nikt nie pyta o prawo.
A systemy totalitarne - czy komunizm został w Polsce uznany za system zbrodniczy?
Czy jesteśmy gotowi, żeby rozliczyć ten system u siebie? W Polsce?
Wnioski - umiesz liczyć - licz na siebie... Za nas - nikt niczego nie dokona!
"Wśród serdecznych przyjaciół - psy zająca zjadły".  
Nie łudźmy się - albo sami będziemy silni, albo jesteśmy przegrani....
Wydaje się, że data 17 września nie była przypadkowa - to dzień, w którym, wg polskich paktów z Anglią i Francją - kraje te miały przystąpić do wojny - jeśli Niemcy zaatakują Polskę.
Trzeba też zauważyć - w polityce nie ma miejsca na przypadki, że właśnie w 70-tą rocznicę sowieckiej agresji na Polskę - Obama podpisał rezygnację z planowanego tworzenia "tarczy antyrakietowej" w Polsce. A wkrótce potem, niecałe siedem miesięcy - był Smoleńsk.
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Nie bez kozery Stalin wyhodował swoich zwolenników na Zachodzie, których potomkowie nadal bronią "czystości" komunizmu, nie pozwalając na jego rzeczywiste osądzenie.

Nie można być - i słusznie - faszystą, ale komunistą, jak najbardziej. Będąc komunistą jesteś członkiem "elity".

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
na Zachodzie można jakoś zrozumieć (nie usprawiedliwić, jedynie zrozumieć ich głupotę)  tym, że nie doświadczyli tego najlepszego z ustrojów, ale w Polsce?
Rozmowa Mazurka z Barbarą Nowacką, szefową ZLEW-u, czyli zjednoczonej lewicy:
http://www4.rp.pl/artykul/1177154-Rozmowa-Mazurka--Wisialam-na-krzyzu-z-...

Jak widać pannica raczej słabo zna historię.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
W takiej rodzinie do historii (poza historią KPP i CCCP) nie przykładało się większej roli.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika ro

ro
W Polsce też można to zrozumieć...
Bardzo trudno jest odciąć się od swojej rodziny. 

Ojciec: wywieziony jako podrostek do Kazachstanu, wrócił razem Jankiem Kosem. Tak jak Janek  trafił - via Studzianki i Berlin, w okolice Augustowa... Tam robił rzeczy, które mu się wprawdzie nie podobały, ale robił. Nic innego zresztą nie potrafił. Więc gdy mu zaproponowali szkołę oficerską, w dodatku bez matury, to poszedł. Ambitny był. 
Matka: nie wiedziała gdzie najlepiej wstąpić, więc wstąpiła do SP bo jej przyjaciółka też wstąpiła. Matura, studia, praca w szkole. Po drodze ZMP. Ślub z przystojnym podporucznikiem, mieszkanie, syn. 
Było dobrze.

Koledzy w szkole coś tam czasem mówili, ale ojciec wytłumaczył, że to nieprawda (a mama potwierdziła). W końcu komuś trzeba wierzyć. Okres buntu minął - no to co, wstępujemy? 

I znów podobnie: kariera, cichy ślub w odległej parafii (bo rodzina żony). Dzieci, córka - ukochana córeczka tatusia, nie pozwoli nikomu na najmniejszą jego krytykę. 

Tak to wyglądało z perspektywy mojego pokolenia. Moi rówieśnicy - dzieci dyrektorów, oficerów, milicjantów, prawników. A potem i ich dzieci.
Znam takich wielu, zbyt wielu. 



 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
takich oficerskich, partyjnych, milicyjnych dzieci była mniejszość. W mojej klasie, w szkole podstawowej akurat troje, ale tak się złożyło, bo to była dobra klasa, a w dwu klasach równoległych chyba żadnego. Z nich pewnie tylko niewielki procent ma siłę przebicia (głównie dzieci tych na najwyższych stanowiskach, w Warszawce), aby działać w polityce. Skąd więc te procenty poparcia dla, liczonego całościowo, nie tylko dla ZLEW-u, II PRL ???
Głupota? Brak instynktu samozachowawczego?
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika ro

ro
To już jest inne pytanie.
Próbowałem odpowiedzieć, skąd w ogóle w Polsce biorą się "zachodnie" poglądy na komunizm.

Natomiast w kwestii poparcia II PRL - myślę, że główną, choć nie całą  winę ponosi za to przepływ informacji. Przypuszczam, że wśród świadomych wyborców podział głosów w meczu "PiS reszta świata" jest 80:20, albo i lepszy na naszą korzyść. Natomiast wynik końcowy ustalają ludzie, dla których informacje, które dla nas są oczywiste, dla nich po prostu nie zaistniały. Weź pierwszy z brzegu przykład: Łączka. Ty wiesz wszystko, a w każdym razie wystarczająco dużo  na jej temat. Tyle samo, lub prawie, wiedzą ci z grupy "świadomej mniejszości", w których tradycji rodzinnej nasi bohaterowie byli bandytami. Ale wynik zrobią wyborcy, do których skuteczniej dotrze przekaz informacyjny.
Na tym polu trochę się poprawiło na naszą korzyść, ale wciąż w niestety słabiutkich mediach prawicowych wielka radość jest z tego powodu, że Lisowi spadła oglądalność o sto tysięcy. Z miliona dziewięćset na milion osiemset. Czyli ze cztery razy więcej, niż wynosi łączna oglądalność TVR i Telewizji Trwam (może się mylę w liczbach, ale chyba niewiele). 
 
Dlatego wciąż się upieram, że nie należy atakować takich publicystów, jak Warzecha, czy Ziemkiewicz: każda szpila tego pierwszego w Fakcie, czy na Wirtualnej Polsce, a drugiego na Interii, wbita w "sempiternę" III RP przyniesie lepszy rezultat 25-go, niż praca tych wszystkich dziennikarzy i publicystów, których lubimy i chwalimy. I nie, żebym pracy tych ostatnich nie doceniał. Po prostu takie są realia.
(Może to kara za to, że stoczniowcy w Sierpniu nie posłuchali jednak Prymasa Wyszyńskiego - on chyba wiedział kim jest Wałęsa i "siła antysocjalistyczna". Może za parę lat kolejny wybuch zmiótłby i resortowych tatusiów i resortowe dzieci. Ale to już takie moje gdybanie).

 
Obrazek użytkownika ro

ro
Mogłoby mieć pewien sens ustalenie, czy to Stalin wyhodował swoich zwolenników, czy raczej zachodni "oświeceni" wyhodowali Stalina i jego politycznego szwagra, pozostawiając tu i ówdzie na zachodzie "kuzynów" obu tych panów? 
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Najpierw zachodni marksiści uformowali Lenina i Stalina, a potem ten ostatni "wyedukował" zachodnich lewaków na swoją modłę.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Oj, przydałby się. Oraz gen. Patton, który szybko wybiłby z głowy Putlerowi jego imperialne ambicje.

Wikipedia to coraz bardziej lewacki ściek.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>