Krakowski 3 Maja 1946 roku (1)

 |  Written by Godziemba  |  0
W dniu 3 maja 1946 roku bezpieka brutalnie rozpędziła demonstrację studentów krakowskich uczelni.

     W II RP święto 3 Maja było najważniejszym świętem państwowym. Na mocy ustawy Sejmu Ustawodawczego z 29 kwietnia 1919 roku miało być obchodzone „po wsze czasy”. W świadomości społecznej tradycja świętowania 3 Maja związana była nierozerwanie z ciągłością państwowości polskiej. W czasie zaborów hołd oddawany Konstytucji 3 Maja był symbolicznym nawiązaniem do utraconej niepodległości.

     Po przejęciu w 1945 roku władzy przez komunistów nastąpiło przeciwstawienie „postępowego” święta 1 maja, „reakcyjnemu” 3 Maja. Ponadto święto 3 Maja miało kontekst antyrosyjski, bo przez Rosja w wyniku wojny z Polską w 1792 roku obaliła dzieło Konstytucji i doprowadziła do upadku Rzeczypospolitej.

   Tak więc chociaż w dniu 3 maja 1945 roku na uroczystej sesji Krajowej Rady Narodowej Bolesław Bierut oświadczył, iż nowa władza nawiązuje do dzieła Konstytucji 3 maja, a tow. Stalin nadesłał stosowną depeszę, to w okólniku KC PPR wyrażając wątpliwości co do potrzeby obchodzenia dwóch świąt w jednym tygodniu , postulowano, aby „najbliższa niedziela po 3 maja była dniem pracy”.

     Rok później władze komunistyczne uznały za celowe zorganizowanie manifestacji  i uroczystych obchodów „tylko w sam dzień 1 maja”, nie przewidując żadnych uroczystości w dniu 3 maja. Nie wspomniano natomiast o zakazie pochodów w dniu święta Konstytucji. Jednak wysoki aparatczyk Jerzy Albrecht uznał, iż „ w tym roku 3 Maja może być wykorzystany dla przeciwstawienia się 1 Maja, ponieważ w odróżnieniu od zeszłego roku istnieje obecnie wykrystalizowana opozycja ogniw opozycyjnych. Tradycje 3 Maja, zwłaszcza wśród młodzieży, są wielkie. 3 maja trzeba unikać wystąpień ulicznych młodzieży, a przewekslować je na akademie, nabożeństwa, imprezy”.

     Ministerstwo Propagandy uważało, iż obchody 3 Maja uda się sprowadzić do zamkniętych akademii, seansów filmowych lub zawodów sportowych. Na wszelki jednak wypadek ostrzegało, aby „całej akcji nadać charakter zorganizowany, aby nie dopuścić do samorzutnych, inspirowanych przez reakcję wystąpień, szczególnie pewnych grup młodzieżowych, za zachowanie których poczynić odpowiedzialnymi, poprzez kuratoria, nauczycielstwo i dowództwo harcerskich chorągwi”.

     Dopiero w dniu 29 kwietnia 1946 roku ministerstwo poleciło, aby w dniu 3 maja „pochodów ulicznych nie organizować” i wprowadzić zmiany do ustalonych już programów obchodów. Na spotkaniu krakowskiego Komitetu Obchodu 3 Maja przedstawiciele PPR poinformowali zebranych, iż „nie mogą dopuścić do pochodu ani innych akademii oprócz oficjalnych, na których będą z góry przewidziane mowy prelegentów”. Przewidziano jedynie zorganizowanie „uroczystego nabożeństwa w kościele Mariackim z krótkim kazaniem (….) w obecności przedstawicieli władz oraz pocztów sztandarowych organizacji, stowarzyszeń oraz delegacji szkół i organizacji młodzieżowych”.

     Jednocześnie w dniu 29 kwietnia 1946 roku krakowski Urząd Kontroli Pracy, Publikacji i Widowisk zezwolił na druk 50 sztuk afiszy z apelem Bratniej Pomocy Studentów UJ o jak najliczniejszy udział w obchodach wszystkich świąt majowych. Do udziału w uroczystościach trzeciomajowych wezwał studentów rektor Akademii Górniczej. Podobne apele wystosował do swych członków krakowski Związek Cechów.

     W krakowskim  tygodniku PPR Adam Polewka zadeklarował, iż „my wielkie sny twórców Konstytucji 3 Maja  nie tylko wspominamy, nie tylko czcimy uroczystym obchodem, ale również realizujemy, opierając naszą demokrację na władzy w rękach ludu i na mocnym fundamencie reform społecznych. I dlatego 3 Maja jest nasz”.

     Pomimo braku oficjalnego zakazu organizowania pochodów władze komunistyczne zmobilizowały w dniach 1-3 maja w Krakowie ponad 2000 ORMO-wców „z karabinami i opaskami”. W pogotowie postawiona została „cała agentura”.

     W czasie obchodów 1 maja w Krakowie nie odnotowano żadnych incydentów, ani „naruszenia spokoju publicznego ani demonstracji antyrządowych”.

     Dopiero w nocy z 2 na 3 maja szef UB w Krakowie mjr Jan Frey-Bielecki rozesłał telegramy do podległych mu placówek UB z jednoznacznym zakazem organizowania pochodów w ramach obchodów święta 3 Maja. Po latach próbował przerzucić odpowiedzialność za swoją decyzję na „reakcyjne podziemie”, twierdząc, iż „wieczorem 2 maja napłynęły meldunki z powiatów o ruchu członków oddziałów leśnych do Krakowa, gdzie przewiduje się jakąś większą akcję”.

     W dniu 3 maja o godzinie 10.00 w kościele Mariackim odbyła się uroczysta msza, którą odprawił ks. kanonik Hohenauer. U wylotu ulicy Szewskiej przy Plantach na nadchodzących z akademickiej części miasta studentów czekali funkcjonariusze UB, którzy usiłowali nie dopuścić ich do kościoła. Nielicznym ubekom nie udało się powstrzymać studentów i w popłochu wycofali się w kierunku Rynku Głównego. Druga blokada, na końcu ulicy Szewskiej, była już bardziej szczelna. Przy wejściu do Rynku odcięto czołówkę pochodu, nastąpiły także pierwsze zatrzymania studentów (m.in. Kazimierza Tymińskiego – prezesa Stowarzyszenia Studentów Akademii Górniczej). Funkcjonariusze UB na placu Wszystkich Świętych aresztowali również dyrektorkę Państwowej Szkoły Żeńskiej Marię Peterową, która prowadziła do kościoła grupę uczennic.

     Pomimo tych przeszkód znacznej części studentów  udało się dotrzeć do celu. „Gdy nas zatrzymano drugi raz na Rynku koło Szewskiej ulicy– zeznawał potem Edward Tłustochowski – to nasz pochód zaśpiewał „Rotę” i udaliśmy się pod kościół Mariacki”. Zdecydowana większość zgromadzonych pozostała na Rynku, nie mogąc dostać się z braku miejsca do kościoła. Jak meldował potem wysłany specjalnie do Krakowa osławiony Adam Humer z MBP „masy ludności, i w tym studentów, zalegały Rynek z powodu przepełnionego kościoła”. W czasie trwania mszy na Rynek zajechały 3 auta z żołnierzami KBW, które ustawiły się między kościołem św. Wojciecha a Sukiennicami. Ten fakt „nie wpłynął uspokajająco na publiczność, która po wiadomości o aresztowaniu studentów była tym jeszcze bardziej rozgoryczona”.

     Prezes Bratniej Pomocy UJ Jan Deresz ustalił z około 150-osobową delegacją pocztowców, iż wspólnie uformują pochód, który przez ul. Grodzką dojdzie do pl. Dominikańskiego, skąd pocztowcy udadzą się do gmachy poczty przy ul. Dominikańskiej, a studenci podażą ulicą Franciszkańską i Plantami pod Uniwersytet, gdzie pochód zostanie rozwiązany.

     Po zakończeniu mszy uformował się więc pochód, który ruszył od kościoła Najświętszej Panny Marii  został jednak skierowany przez  funkcjonariuszy bezpieczeństwa w pobliże  budynku PPR. Przed budynkiem PPR kordon milicjantów oraz ubeków zatrzymał tłum, uczestnicy pochodu zostali poinformowani o nielegalności zgromadzenia i wezwani do rozejścia się. Jednocześnie ubecy oddali w kierunku tłumu kilka strzałów, w wyniku których ranni zostali m.in.: Fryderyk Serbiński oraz młody robotnik Mieczysław Adamczyk.

     Zranienie przez ubeków kilku uczestników pokojowego pochodu doprowadziło do znacznego zamieszania i agresji tłumu wobec żołnierzy. „Kilku poturbowano – wspominał Marek Korowicz – kilku wyrwano karabiny. Reszta, poważnie zagrożona, wycofała się”.

     Po interwencji milicji ponad dwutysięczny tłum podzielił się na dwie części. „Część manifestantów – napisano w raporcie KM MO – ruszyła z Rynku Głównego ul. Szewską w kierunku ul. Karmelickiej, śpiewając pieśni patriotyczne. Na zbiegu ul. Podwale, Karmelickiej i 1 Maja pluton konny KBW zastąpił manifestantom drogę, chcąc ich rozproszyć. Młodzież poprzez kordon przedostała się na ul. Karmelicką i pochodem ruszyła na ul. 18 Stycznia. Podczas pochodu manifestanci wznosili okrzyki „Niech żyje Mikołajczyk, Mikołajczyk, Mikołajczyk”, „Wojsko z nami”. Ludność stojąca na chodniku oklaskiwała manifestantów i śpiewała „Rotę” Konopnickiej. Manifestanci z ul. 18 Stycznia rozeszli się w boczne ulice, a następnie do domów”.

     W tym czasie druga część manifestantów „ruszyła z Rynku Głównego – czytamy w tym samym raporcie – ul. Grodzką pod Wawel, a następnie ul. Gertrudy, Potockiego, Basztową. Manifestanci zatrzymali się pod budynkiem Propagandy i PSL, wznosząc okrzyki: „Niech żyje Mikołajczyk, Mikołajczyk prezydentem, Wojsko z nami, nie chcemy propagandy”. Manifestanci następnie ruszyli w kierunku ulicy 1 Maja, gdzie zostali przez auta pancerne rozproszeni”.  Auta pancerne, o czym raport milczy, należały do armii sowieckiej, do której Frey-Bielecki zwrócił się o pomoc w przywróceniu porządku w mieście.  W kilka dni później  krakowska egzekutywa PPR przyznała , iż „błędem było, że bezpieczeństwo użyło broni pancernej i oficera sowieckiego”.

Cdn.
 
5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>