Ostra Brama - przypomnienie

 |  Written by Kazimierz Suszyński  |  1

Operacja "Ostra Brama" - plan zbrojnego opanowania Wilna. Na polecenie Generała "Wilka" Krzyżanowskiego, z powodu błyskawicznej sowieckiej ofensywy, przyśpieszono uderzenie na miasto. Zmusiło to atakujące oddziały AK do szturmu z marszu, bez należytego rozpoznania ze strony miejscowych placówek.
Przytaczam fragment książki Kazimierza Krajewskiego "Uderzeniowe Bataliony Kadrowe", dotyczący ważnego wycinka walk. (str.480-484)

(...)  Przed wymarszem kapelan batalionu, ksiądz „Oro”, udzielił partyzantom absolucji - odpuszczenia grzechów w obliczu śmierci.

Po długim marszu batalion osiągnął wieś Góry. Poruszał się już wówczas w szyku bojowym. Na czele kolumny szła środkiem Czarnego Traktu l kompania ppor. „Szczęsnego” penetrująca jednocześnie lewą stronę drogi. Poprzedzał ją idący W szpicy Il pluton pchor. „P-8” składający się z drużyn „Kozica”, ,,Zaremby” i ,,Dowejki”. Za nim maszerował pluton „Protazego”, przy którym szedł ,,Szczęsny”. W odległości kilkudziesięciu metrów za l kompanią szła prawą stroną Traktu 2 kompania ppor. „Jacka”. Za nią posuwała się 3 kompania „Olgierda” traktowana jako odwód. Wraz z nią znajdował się pluton łączności, część konnych oraz sztab. Tu trzeba dodać, że część zwiadu konnego - sekcja pchor. „Sławka” ~ wysłana 5 lipca na rozpoznanie torów kolejowych nie zdążyła powrócić do batalionu przed wymarszem na akcję wileńską. Została zatrzymana przez mjr. „Pohoreckiego” jako osłona jego punktu dowodzenia w Popielanach.

"Szczęsny"
Stanisław Karolkiewicz

"P-8" - "Litwin"
Leon Suszyński

"Dowejko"
Zygmunt Moczulski

"Kozic"
Stanisław Oleksiak

Czarnym Traktem spływały cały czas w stronę Wilna cofające się na zachód zdezorganizowane oddziały i tabory niemieckie. Wejście kolumny III/77 pp na Czarny Trakt doprowadziło do zetknięcia się z potokiem niemieckiego odwrotu. Jeszcze przed wsią Góry zagarnięto furgon taborowy z żywnością. Dalej na drodze coraz częściej napotykano Niemców i rozbrajano ich. Daleko z tyłu słychać było strzały. Zapewne jakiś oddział AK idący także na Wilno starł się z cofającymi się Niemcami. Po wejściu batalionu do wsi Góry okazało się, że jest tam pełno Niemców. W chałupach kwaterowali żołnierze, między zabudowaniami stały wozy taborowe i samochody, kręcili się własowcy. Rozbrajając po cichu napotykanych Niemców i własowców, kompania „Szczęsnego” posuwała się do przodu. Z chałup wygarniano kolejne grupy jeńców i odsyłano je na tyły. W sumie wzięto kilkudziesięciu jeńców. Partyzanci pozakładali zdobyczne hełmy. Działając w ten sposób, kompania „Szczęsnego” przeszła przez wieś i znalazła się na jej zachodnim krańcu. Czarny Trakt biegł tu fałdą terenową, rodzajem wykopu, po obu stronach którego teren leżał znacznie wyżej. Z lewej strony Traktu znajdował się nieduży cmentarz. Z prawej widoczne było niewielkie, lecz wyraźne wzniesienie Zaraz za wsią teren zaczynał się obniżać, opadając łagodnym, odsłoniętym stokiem w stronę torów kolejowych i Wilna.

Żołnierze UBK mieli z góry świetny widok na miasto. Idący w szpicy partyzanci plutonu pchor. „P-8” dostrzegli pomiędzy zabudowaniami u stóp wzniesienia z prawej strony wozy taborowe i żołnierzy niemieckich stojących w dużych, zwartych grupach. Niemcy nie reagowali na widok nadchodzących, biorąc ich zapewne za cofający się oddział własny. W tym momencie z prawej strony Traktu padła seria z karabinu maszynowego i zaraz rozpętał się silny ogień ze wzniesienia. Już po pierwszych strzałach został ciężko ranny W nogę ppor. „Cyprian”.

Wywiad nie przekazał dowództwu III/77 pp, że wieś Góry stanowi wysunięty do przodu węzeł niemieckiej obrony Wilna. Na skraju wioski po prawej stronie Czarnego Traktu, na wzniesieniu, zbudowany był system umocnień obsadzonych przez wojsko. Składał się z bunkra oraz ziemno-drewnianych schronów bojowych ze stanowiskami strzeleckimi, połączonych systemem rowów dobiegowych. Umocnienia, stanowiące jeden ze Stützpunktów obrony Wilna, posiadały silną i przygotowaną do walki załogę. Ona to właśnie otworzyła ogień do posuwającej się Czarnym Traktem kolumny III/77 pp. Ponadto w Górach kwaterowała szkoła psów policyjnych SS (Hundeschule) i najrózniejsza zbieranina oddziałów niemieckich i własowców wycofujących się wraz z frontem. O ile owa zbieranina została zaskoczona i bez problemów zagarnięta przez batalion, to obsada Stützpunktu i Hundeschule SS przedstawiały znaczną wartość bojową i stawiły zacięty opór.

Ostrzelane ze schronów na wzgórzu plutony „Szczęsnego” błyskawicznie zajęły stanowiska, przy czym idący na czele pluton pchor. „P-8” zdążył otworzyć skuteczny ogień do zwartych grup żołnierzy niemieckich stojących wśród taborów po prawej stronie drogi. Znajdujący się tu Niemcy zostali zaskoczeni rozwojem wydarzeń jeszcze bardziej niż partyzanci, do tego stopnia, że nie zdążyli skryć się za wozami i osłonami terenowymi. Serie broni maszynowej podkomendnych pchor. „P-8” skosiły całe zwarte grupy żołnierzy przeciwnika. Po walce można było oglądać tu trupy Niemców leżące gęsto jeden przy drugim - „jak snopy zboża”.

Pluton pchor. „P-8” zajął stanowiska w zagłębieniu terenu, którym biegł Czarny Trakt. Pluton cekaemów ppor. „Romana” i IV pluton „Protazego” zajęły cmentarzyk po lewej stronie drogi, skąd mogły ostrzeliwać schrony niemieckie na wzgórzu. Pozostałe plutony l kompanii - podobnie jak pluton pchor. „P-8” - zaległy wzdłuż niemieckich linii obrony, głównie w zagłębieniu Czarnego Traktu. Druga kompania rozwinęła się także do boju, wspierając na prawym skrzydle „Szczęsnego”. Żołnierze obu kompanii ulegli częściowemu przemieszaniu, zwłaszcza na styku stanowisk oddziałów. Kompania 3 pozostała na tyłach jako odwód. Rozłożyła się w zabudowaniach wsi po prawej stronie Traktu. Przy niej znajdował się sztab, żołnierze łączności i konni. Tutaj ulokowano też punkt sanitarny, do którego napływali coraz liczniej ranni ewakuowani z linii walki. W niedużym zagłębieniu terenu - na tyłach odwodu - gromadzono ujętych jeńców.

"P-8" - "Litwin" i "Dowejko" - zima 1944r., podczas walk na Nowogródczyźnie 

Zamęt panujący w pierwszej fazie bitwy pogłębiał ogień Niemców poukrywanych w zbożu lub zabudowaniach, które oddziały III batalionu już minęły, nie przeczesując ich dokładnie. Te skupiska oporu szybko zlikwidowano, początkowo wywoływały jednak sporo zamieszania.

Po rozproszeniu lub zlikwidowaniu Niemców zgromadzonych przy taborach u stóp wzniesienia kompania ,,Szczęsnego” związała się w walce z umocnieniami na wzgórzu. Do akcji przeciw nim użyto działka przeciwpancernego, które ustawiono przy rogu cmentarza po lewej stronie drogi. Ogniem działka kierował osobiście ppor. „Roman” mający do pomocy niemieckiego podoficera schwytanego w Trabach: ,,Eryka”. Ponieważ działko było pozbawione przyrządów celowniczych, celowano po lufie.

Pierwszy pocisk wystrzelony w stronę bunkra padł za celem, drugi strzał był za krótki. Następne cztery ulokowano w celu, jednak nie przesądziły one o przebiegu walki. Po wystrzeleniu szóstego pocisku skończyła się amunicja i działko wycofano na tyły. Pozycje niemieckie ostrzeliwane były z cekaemów plutonów „Romana” i „Złoma”, przy czym obsługi starały się bić po wziernikach i strzelnicach schronów. Partyzanci, którzy zdołali dotrzeć do stanowisk przeciwnika na odległość kilkudziesięciu metrów, obrzucali je granatami. Prowadząc walkę na granaty z wykopu koło cmentarza, padł trafiony w głowę ,,Protazy”. Na lewym skrzydle polegli także „Slązak”, ,,Rózga” i obsługujący erkaem ,,Przepiórka”.

Na prawym skrzydle kompania „Jacka” nacierała na Hundeschule SS i stanowiska niemieckie na wzniesieniu za budynkami wsi. Drużyna pocztu sierż. „Roberta” oraz część partyzantów I i II plutonu próbowała obejść pozycje niemieckie od północnego wschodu. Atak ten wspierał ogniem cekaemów pluton ,,Złoma”.

Schrony i okopy na wzgórzu przesłaniała tu wielka stodoła wsparta na wysokich kamieniach. W niej właśnie ulokowana była Hundeschule SS. Ukryci za kamieniami esesmani prowadzili skuteczny ogień, utrudniający podejście do schronów na wzniesieniu. W pasie polskiego natarcia leżało pojedyncze gospodarstwo. Przez podwórze pomiędzy chałupą i zabudowaniami gospodarczymi prowadziła najkrótsza droga ataku. Tutaj, w rozlanej gnojówce padł ciężko ranny „Robert” i poległ usiłujący wyciągnąć go spod ognia ,,Dąbrowa”.

W czasie opatrywania „Roberta” została ranna sanitariuszka „Sława” z plutonu nowowilejskiego. Okropnie cierpiący „Robert” został na swą prośbę dostrzelony przez ,,Momusa”. Jeszcze kilka dni wcześniej zgłaszał się na ochotnika z krwią do transfuzji dla ciężko rannego ,,Grodniaka”...

W efekcie wymiany ognia zginęło kilku dalszych partyzantów. Mimo ponoszonych strat natarcie UBK trwało nieustannie. Ostrzeliwanie stodoły amunicją zapalającą ze zbyt bliskiej odległości okazało się nieskuteczne, gdyż pociski zapalały się dopiero po przebiciu strzechy, po drugiej stronie budynku. Stodołę podpalił w końcu ,,Herod”, strzelając w nią na rozkaz „Satyra” z rakietnicy.

Ostatni etap walki z Hundeschule SS rozgrywał się w przerażającej scenerii. W płonącej stodole i przy wozach taborowych wyginęły miotające się na długich łańcuchach, poparzone i wyjące przeraźliwie psy esesmańskie. O losie esesmanów zadecydowało ich zachowanie. Ponieważ w pewnym momencie, już o świcie, wywiesili białą flagę, lecz, korzystając z rozpoczynającego się ostrzału artyleryjskiego od strony Wilna, otworzyli ogień do zbliżających się partyzantów, zostali wybici. Część padła, broniąc się, część wystrzelano w czasie ucieczki. Ci, którzy poddali się, zostali rozstrzelani przez rozwścieczonych podstępem partyzantów.

Tymczasem na lewym skrzydle drużyny „Kozica”, ,,Zaremby” i ,,Domejki” były już coraz bliżej niemieckich stanowisk. Schrony ostrzeliwano z broni maszynowej i obrzucano granatami. Tu zginął „Jaskółka” z II plutonu, który poderwał się i z krzykiem biegł w stronę bunkra.

O świcie nastąpił przełomowy moment walki. Kilku partyzantów dotarło do umocnień i zmusiło do poddania się Niemców, którzy nie zdołali uciec. „Kolit”, „Sokół” i „Filar” wdarli się na wierzch bunkra i wrzucając do środka granaty wykurzyli resztę załogi. Stanowiska niemieckie zostały zdobyte przez pomieszanych ze sobą partyzantów l i 2 kompanii, którzy poderwali się do szturmu. Tym razem jeńców nie brano, kto z obsady schronów nie zdołał uciec, ten zginął. W opanowanych rowach i schronach zdobyto dużo broni, amunicji i wyposażenia. M.in. „Kozic” zabrał czeski erkaem z zapasem amunicji. Około godziny czwartej rano 7 lipca wieś Góry została zdobyta przez III/77 pp. Batalion mógł rozwinąć się do dalszego ataku na Wilno. Do pokonania miał całkowicie odkryty teren wystawiony na ostrzał niemiecki ze stanowisk za torami kolejowymi u wylotu ulicy Subocz. Musiał tego dokonać już w dzień, bez osłony nocy. Z oddziałami AK walczącymi na obu skrzydłach nie było łączności. Z obu stron dobiegała gwałtowna strzelanina.

Bezpośrednim sąsiadem UBK na lewym skrzydle był V batalion nie biorący dotychczas udziału w walce. „Sablewski” dowodzący natarćiem na odcinku wsi Góry postanowił teraz wprowadzić do boju obie jego kompanie. Miały one - osłaniane ogniem UBK - poprowadzić atak północnym zboczem opadającym ku Wilnu. Za nimi miały ruszyć oddziały III batalionu. V/77 pp poderwał się i ruszył do przodu. Tak przedstawia akcję V batalionu kpt. Stanisław Truszkowski:

Akcję rozpoczęto około godziny czwartej po otrzymaniu ustnego rozkazu. Kompania 2 ruszyła w szyku plutonami W odstępach i po przejściu około 500 m została zatrzymana ogniem karabinowym przez wysuniętą niemiecką placówkę. Cała kompania Z miejsca rozwinęła się w tyralierę i w pełnym biegu po krótkiej walce zmusiła do poddania się nieprzyjaciela, biorąc do niewoli 5 Niemców, 3 Niemców uciekło, w czym pomogło im wysoko rosnące zboże. Posuwając się naprzód, doszliśmy do wzgórza 237. Przed nami prowadził upartą walkę III batalion UBK z dużym bunkrem niemieckim położonym u podnóża przeciwległego stoku.

Prócz spędzonej z łatwością niemieckiej placówki kompanie V batalionu nie napotkały na swej drodze poważniejszego oporu. Jednak zbyt wcześnie otworzony przez nie ogień zaczął razić wysuniętych do przodu żołnierzy UBK walczących z prawej strony V/77 pp. Nieporozumienie wyjaśnił dopiero łącznik „Praga” wysłany z punktu dowodzenia III batalionu” Oczekując na wejście do akcji V/77 pp, uderzeniowcy podjęli próbę wstrzelania się ze swych możdzierzy w podejrzane obiekty na przedpolu w rejonie wylotu ulicy Subocz.

„Złom” oddał też serię strzałów z moździerza w stronę stanowisk niemieckich na lewym skrzydle batalionu. Rezultat jego akcji jest nieznany. Gdy nadszedł meldunek, że V batalion mija wieś i zaraz rozwinie się do ataku, nad Górami pojawił się samolot rozpoznawczy. V batalion nie zdążył ruszyć do szturmu, gdy artyleria niemiecka rozpoczęła ostrzał, szybko lokalizując stanowiska UBK. Do walki włączył się też pociąg pancerny, jako że oddziały na prawym skrzydle - 8 i 3 Brygada - nie pozrywały torów kolejowych.

Niemcy strzelali celnie, musieli mieć dobre rozpoznanie lotnicze. (...) 




Ilustracja z: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/ff/Wilno_ak_1.png/...
Hun

5
5 (6)

1 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
dobrze, że ocaliłeś te wspomnienia, że się nimi dzielisz.
Taka historia pisana osobistymi doświadczeniami jest przecież najbardziej wartościowa!
Dziękuję.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>