Tradycje targowe na warszawskiej Pradze sięgają wieków średnich i właśnie dzięki wymianie handlowej rozwinęła się w tym miejscu osada.
Pamiętał o tym pochodzeniu Pragi król Władysław IV, gdy w 1648 r. nadawał jej prawa miejskie, zastrzegając, iż „ zaprowadzamy w niem cztery jarmarki: pierwszy na Trzy Króle, drugi i trzeci na zwiastowanie Najświętszej Marii Panny, czwarty na św. Franciszka Wyznawcę, niemniej targi co tydzień w dni tylko piątkowe na konie i bydło, wtorki zaś i soboty na rzeczy i towary różnego rodzaju, wraz z pobieraniem targowego po jednym groszu od każdego konia lub wołu. Wolno więc będzie kupcom, kommissantom i innym jakiegokolwiek stanu osobom w czasie rzeczonych jarmarków i targów przybywać, przychodzić, powracać, kupować, sprzedawać, zamieniać rzeczy na rzeczy i inne godziwe dozwolone handle odbywać z produktami, towarami, końmi, wołami lub bydlętami własnymi.”
Bez wątpienia Praga słynęła przede wszystkim z targów bydła i koni, które cieszyły się ogólnokrajową renomą.
W czasach panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego, Praga prężnie się rozwijała, a na jej obszarze Pragi powstała wówczas ponad setka nowych domów, a także szynki i zajazdy.
Po rzezi Pragi w 1794 roku oraz walkach w jej bezpośrednim pobliżu w czasie powstania listopadowego, które wpłynęły na zahamowanie aktywności handlowej, sytuacja wróciła do normy. Handel kwitł niemalże na każdym placu i każdej ulicy na Pradze. W okolicach ulic Kłopotowskiego i Okrzei sprzedawano przede wszystkim owoce i warzywa, na Targowej konie, na Wołowej bydło.
„Targowa to olbrzymie zbiorowisko cuchnącego błota i zgniłego nawozu, - pisał „Kurier Warszawski” - pełne zanieczyszczonych kałuż i wytwarzające niemiłe, a zdrowiu szkodliwe wyziewy, jest dla Pragi czymś w rodzaju Augiaszowych stajni, którym jednak brak tylko… Herkulesa. Targ na bydło znajduje się w samym środku Pragi. Na ulicy jednej z najpryncypialniejszych i najwięcej mających szans pomyślnego rozwoju – Wołowej.”
Wraz z rozwojem kolei oraz budową mostu żelaznego Praga przeżywała prawdziwy rozkwit. Po powstaniu styczniowym targowisko na Pradze rozrastało się, a zwiększony import bydła i trzody chlewnej z Ukrainy wymusił budowę rzeźni nieopodal targu, na zachód od ul. Moskiewskiej (dziś Jagiellońska). Na przełomie XIX i XX w. dziennie przechodziło przez nią około 1500 sztuk bydła.
„Przyszedł nam na myśl wołowy targ na Pradze. – pisał Bolesław Prus - Ktokolwiek przejeżdżał lub przechodził kiedy tamtejszymi okolicami, musiał niewątpliwie zauważyć szereg barier wynurzających się z błota i tworzących bardzo powikłane labirynty. W każdy piątek zapełniają się one rogami wołów. Mówimy tylko o rogach, nogi bowiem, ogony i korpusy pracowitych karmicieli naszych z powodu… plastyczności gruntu, czyli błota, ukrywają się pod poziomem”.
Ostatecznie targowisko to zlikwidowano w 1882 roku, wytyczając na jego miejscu ulicę Targową. Targ koński został przeniesiony na Grochów, w okolicę nowo utworzonego Instytutu Weterynaryjnego.
Po powstaniu styczniowym na Pradze powstał także pierwszy prywatny bazar, założony przez Strumiłłę w pobliżu Dworca Petersburskiego.
Kolejnym prywatnym bazarem był słynny bazar Różyckiego, założony w 1883 roku przez Juliana Różyckiego. Różycki od końca lat 70. XIX wieku skupowanie parcele w rejonie ulic Targowa – Brzeska – Ząbkowska – Kępna, z myślą o założeniu bazaru.
Cały teren ogrodzono żeliwnym płotem, a na targ prowadziło pięć bram, w tym główna, znajdująca się od strony ul. Targowej. Ozdobiona została tablicą z ozdobnym napisem „Bazar Różyckiego”. Właściciel zatrudnił Manasa Rybę jako administratora przedsięwzięcia, którą to funkcję sprawował aż do swojej śmierci w 1938 roku. Do jego obowiązków należało nie tylko zbieranie opłat targowych, ale także pilnowanie porządku.
„Niegdysiejszy właściciel domu Manas Ryba zasłynął z długowieczności. – napisali o nim Jerzy Majewski i Tomasz Urzykowski w „Spacerowniku warszawskim” - Jedni powiadali, że dożył 108 lat, inni, że zaledwie 95. Powiadano, że żona Ryby, panna Estera z domu Halbfisz (Półryba), wyszła za Manasa po to, by zostać całą Rybą.”
Dla kupców zbudowano na bazarze liczne stoiska, kramy, stragany i jatki, możliwe do wynajęcia po zróżnicowanych cenach. Największym powodzeniem cieszyły się oczywiście stanowiska znajdujące się w pobliżu bram, te były także najdroższe. Mniej zasobni sprzedawcy uprawiali tzw. handel obnośny, oferowany towar zawieszając na sobie. Można tu było kupić przysłowiowe „mydło i powidło”: od artykułów spożywczych, poprzez obuwie i odzież po starzyznę. W jatkach na bieżąco oprawiano żywą zwierzynę, nic dziwnego więc, że wokół unosił się słodkawy fetor i krążyły roje much.
Wśród kupców przeważali Polacy i Żydzi, choć nie brakowało także przedstawicieli innych narodowości. Klienci mogli też skorzystać z jednego z licznych punktów „małej gastronomii”, gdzie królowały flaki i pyzy. Nielegalnie grano w „trzy karty” czy kości, można było skorzystać z usług wróżki.
Bazar szybko zyskał złą sławę, jako raj kieszonkowców, drobnych złodziei straganowych oraz arena walki gangów wymuszających haracze za ochronę stoisk.
Zdarzali się także nieuczciwi handlarze, którzy oszukiwali na wadze i jakości towaru, fałszując wagi i odważniki. Dolewano wody do mleka, a zamiast zamówionej wołowiny klient otrzymywał koninę, a świeże ryby po oprawieniu w domu okazywały się śnięte, a ich skrzela pomalowano na czerwono.
„Tam, gdzie rzeźnicy na pół zgniłymi odpadkami biją po twarzy upominających się o lepszy towar nabywców, - pisał „Tygodnik Ilustrowany - gdzie przy straganach brzmi nieustannie litania najwstrętniejszych przekleństw i wymysłów, gdzie kwitnie dowcip ściekowy, zdolny już nie o rumieniec, ale o spazmy i omdlenie przyprawić człowieka delikatnego, gdzie gromada rzezimieszków, niby stado szakali, wije się między tłumem, nie tylko opróżniając kieszenie, ale wprost wydzierając łup z ręki, która go nie dość krzepko trzyma – tam o osobistym dopełnieniu zakupów przez panią domu mowy być nie może.”
W 1902 roku powstał przy ulicy Ząbkowskiej 9 tzw. bazar żydowski. Stanowił on część bazaru Różyckiego, w której sprzedawano towary szczególnie poszukiwane przez Żydów, jak choćby koszerne jedzenie.
Na początku XX wieku przed wejściem od strony Targowej Julian Różycki postawił kiosk w kształcie niebieskiego syfonu, w którym prowadził sprzedaż słodyczy oraz własnych wód mineralnych. Zawieszona nad głównym wejściem reklama głosiła, że jest tu „słodko, mokro i przyjaźnie”.
Ze względu na doskonałą lokalizację w centrum dzielnicy, bazar wkrótce stał się głównym ośrodkiem praskiego handlu. Sprzyjał temu także rozwój linii kolejowych, a szczególnie kolejek dojazdowych.
CDN.
Zdjęcie: https://www.worldisbeautiful.eu/en/gallery/37-praga-warsaw/714-bazar-roz...
Pamiętał o tym pochodzeniu Pragi król Władysław IV, gdy w 1648 r. nadawał jej prawa miejskie, zastrzegając, iż „ zaprowadzamy w niem cztery jarmarki: pierwszy na Trzy Króle, drugi i trzeci na zwiastowanie Najświętszej Marii Panny, czwarty na św. Franciszka Wyznawcę, niemniej targi co tydzień w dni tylko piątkowe na konie i bydło, wtorki zaś i soboty na rzeczy i towary różnego rodzaju, wraz z pobieraniem targowego po jednym groszu od każdego konia lub wołu. Wolno więc będzie kupcom, kommissantom i innym jakiegokolwiek stanu osobom w czasie rzeczonych jarmarków i targów przybywać, przychodzić, powracać, kupować, sprzedawać, zamieniać rzeczy na rzeczy i inne godziwe dozwolone handle odbywać z produktami, towarami, końmi, wołami lub bydlętami własnymi.”
Bez wątpienia Praga słynęła przede wszystkim z targów bydła i koni, które cieszyły się ogólnokrajową renomą.
W czasach panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego, Praga prężnie się rozwijała, a na jej obszarze Pragi powstała wówczas ponad setka nowych domów, a także szynki i zajazdy.
Po rzezi Pragi w 1794 roku oraz walkach w jej bezpośrednim pobliżu w czasie powstania listopadowego, które wpłynęły na zahamowanie aktywności handlowej, sytuacja wróciła do normy. Handel kwitł niemalże na każdym placu i każdej ulicy na Pradze. W okolicach ulic Kłopotowskiego i Okrzei sprzedawano przede wszystkim owoce i warzywa, na Targowej konie, na Wołowej bydło.
„Targowa to olbrzymie zbiorowisko cuchnącego błota i zgniłego nawozu, - pisał „Kurier Warszawski” - pełne zanieczyszczonych kałuż i wytwarzające niemiłe, a zdrowiu szkodliwe wyziewy, jest dla Pragi czymś w rodzaju Augiaszowych stajni, którym jednak brak tylko… Herkulesa. Targ na bydło znajduje się w samym środku Pragi. Na ulicy jednej z najpryncypialniejszych i najwięcej mających szans pomyślnego rozwoju – Wołowej.”
Wraz z rozwojem kolei oraz budową mostu żelaznego Praga przeżywała prawdziwy rozkwit. Po powstaniu styczniowym targowisko na Pradze rozrastało się, a zwiększony import bydła i trzody chlewnej z Ukrainy wymusił budowę rzeźni nieopodal targu, na zachód od ul. Moskiewskiej (dziś Jagiellońska). Na przełomie XIX i XX w. dziennie przechodziło przez nią około 1500 sztuk bydła.
„Przyszedł nam na myśl wołowy targ na Pradze. – pisał Bolesław Prus - Ktokolwiek przejeżdżał lub przechodził kiedy tamtejszymi okolicami, musiał niewątpliwie zauważyć szereg barier wynurzających się z błota i tworzących bardzo powikłane labirynty. W każdy piątek zapełniają się one rogami wołów. Mówimy tylko o rogach, nogi bowiem, ogony i korpusy pracowitych karmicieli naszych z powodu… plastyczności gruntu, czyli błota, ukrywają się pod poziomem”.
Ostatecznie targowisko to zlikwidowano w 1882 roku, wytyczając na jego miejscu ulicę Targową. Targ koński został przeniesiony na Grochów, w okolicę nowo utworzonego Instytutu Weterynaryjnego.
Po powstaniu styczniowym na Pradze powstał także pierwszy prywatny bazar, założony przez Strumiłłę w pobliżu Dworca Petersburskiego.
Kolejnym prywatnym bazarem był słynny bazar Różyckiego, założony w 1883 roku przez Juliana Różyckiego. Różycki od końca lat 70. XIX wieku skupowanie parcele w rejonie ulic Targowa – Brzeska – Ząbkowska – Kępna, z myślą o założeniu bazaru.
Cały teren ogrodzono żeliwnym płotem, a na targ prowadziło pięć bram, w tym główna, znajdująca się od strony ul. Targowej. Ozdobiona została tablicą z ozdobnym napisem „Bazar Różyckiego”. Właściciel zatrudnił Manasa Rybę jako administratora przedsięwzięcia, którą to funkcję sprawował aż do swojej śmierci w 1938 roku. Do jego obowiązków należało nie tylko zbieranie opłat targowych, ale także pilnowanie porządku.
„Niegdysiejszy właściciel domu Manas Ryba zasłynął z długowieczności. – napisali o nim Jerzy Majewski i Tomasz Urzykowski w „Spacerowniku warszawskim” - Jedni powiadali, że dożył 108 lat, inni, że zaledwie 95. Powiadano, że żona Ryby, panna Estera z domu Halbfisz (Półryba), wyszła za Manasa po to, by zostać całą Rybą.”
Dla kupców zbudowano na bazarze liczne stoiska, kramy, stragany i jatki, możliwe do wynajęcia po zróżnicowanych cenach. Największym powodzeniem cieszyły się oczywiście stanowiska znajdujące się w pobliżu bram, te były także najdroższe. Mniej zasobni sprzedawcy uprawiali tzw. handel obnośny, oferowany towar zawieszając na sobie. Można tu było kupić przysłowiowe „mydło i powidło”: od artykułów spożywczych, poprzez obuwie i odzież po starzyznę. W jatkach na bieżąco oprawiano żywą zwierzynę, nic dziwnego więc, że wokół unosił się słodkawy fetor i krążyły roje much.
Wśród kupców przeważali Polacy i Żydzi, choć nie brakowało także przedstawicieli innych narodowości. Klienci mogli też skorzystać z jednego z licznych punktów „małej gastronomii”, gdzie królowały flaki i pyzy. Nielegalnie grano w „trzy karty” czy kości, można było skorzystać z usług wróżki.
Bazar szybko zyskał złą sławę, jako raj kieszonkowców, drobnych złodziei straganowych oraz arena walki gangów wymuszających haracze za ochronę stoisk.
Zdarzali się także nieuczciwi handlarze, którzy oszukiwali na wadze i jakości towaru, fałszując wagi i odważniki. Dolewano wody do mleka, a zamiast zamówionej wołowiny klient otrzymywał koninę, a świeże ryby po oprawieniu w domu okazywały się śnięte, a ich skrzela pomalowano na czerwono.
„Tam, gdzie rzeźnicy na pół zgniłymi odpadkami biją po twarzy upominających się o lepszy towar nabywców, - pisał „Tygodnik Ilustrowany - gdzie przy straganach brzmi nieustannie litania najwstrętniejszych przekleństw i wymysłów, gdzie kwitnie dowcip ściekowy, zdolny już nie o rumieniec, ale o spazmy i omdlenie przyprawić człowieka delikatnego, gdzie gromada rzezimieszków, niby stado szakali, wije się między tłumem, nie tylko opróżniając kieszenie, ale wprost wydzierając łup z ręki, która go nie dość krzepko trzyma – tam o osobistym dopełnieniu zakupów przez panią domu mowy być nie może.”
W 1902 roku powstał przy ulicy Ząbkowskiej 9 tzw. bazar żydowski. Stanowił on część bazaru Różyckiego, w której sprzedawano towary szczególnie poszukiwane przez Żydów, jak choćby koszerne jedzenie.
Na początku XX wieku przed wejściem od strony Targowej Julian Różycki postawił kiosk w kształcie niebieskiego syfonu, w którym prowadził sprzedaż słodyczy oraz własnych wód mineralnych. Zawieszona nad głównym wejściem reklama głosiła, że jest tu „słodko, mokro i przyjaźnie”.
Ze względu na doskonałą lokalizację w centrum dzielnicy, bazar wkrótce stał się głównym ośrodkiem praskiego handlu. Sprzyjał temu także rozwój linii kolejowych, a szczególnie kolejek dojazdowych.
CDN.
Zdjęcie: https://www.worldisbeautiful.eu/en/gallery/37-praga-warsaw/714-bazar-roz...
(3)