Sportowiec - lekarz - bohater

 |  Written by Godziemba  |  0
Jednym z zamordowanych w Charkowie polskich oficerów był Julian Gruner wybitny lekarz oraz sportowiec II RP.

   Julian Gruner urodził 13 października 1898 roku w Wisztyńcu w powiecie wołkowyskim, jako syn Lucjana i Stefanii z Nowickich. Grunerowie przybyli na tereny w XVIII wieku z Niemiec. Wywodzili się z rodziny szlacheckiej o długoletniej tradycji. Johan Kacper de Gruner, który jako pierwszy przybył na ziemie Rzeczypospolitej ożenił się z Polką. Jego synowie postąpili tak samo, przez co rodzina całkowicie spolonizowała się.

   Po ukończeniu gimnazjum w Jarosławiu, w którym był członkiem Towarzystwa Sportowego Sokół, został zmobilizowany i służył w 9 Syberyjskim Batalionie Pontonowym. W 1917 roku został zwolniony i rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie w Kazaniu. Na wieść o odzyskaniu niepodległości przez Polskę, postanowił wrócić do Ojczyzny. Po wielu przygodach udało mu się do kraju i w styczniu 1919 roku zgłosił się jako ochotnik do organizowanego w Pietkowicach koło Łap 10 pułku ułanów, o których śpiewano w żurawiejkach „Jedzie ułan z dziesiątego, wyją psy na widok jego”.

   Został przydzielony do zwiadu 3 szwadronu i służył w nim do końca lata 1920 roku, kiedy to został skierowany do szefostwa sanitarnego 4 armii. W czasie walk wykazał się odwagą i został odznaczony Krzyżem Walecznych. Na początku sierpnia „kapral Gruner Julian – jak napisał w uzasadnieniu przyznania odznaczenia dowódca jego szwadronu – zaszedł na tyły przeciwnika i na czele trzech ułanów rzucił się do ataku i zdobył karabin maszynowy”.

 W styczniu 1921 roku został zdemobilizowany w stopniu podporucznika, a w kilka tygodni później został studentem Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Warszawskiego.

   Równocześnie wznowił swoją karierę sportową, zostając członkiem AZS oraz twórcą i reprezentantem akademickiej drużyny hokejowej. Jednak największe sukcesy odnosił w lekkoatletyce – w latach 1922-1927 rokrocznie zdobył złote lub srebrne medale w akademickich mistrzostwach Polski w rzucie oszczepem. Był także jednym z najwybitniejszych polskich skoczków wzwyż, stosując jako pierwszy styl nożycowy. W 1922 roku zdobył srebrny medal w skoku wzwyż oraz brązowy medal w rzucie oszczepem na II Akademickiej Olimpiadzie Państw Bałtyckich w Rydze W 1924 roku został akademickim mistrzem Polski równocześnie w skoku wzwyż oraz rzucie oszczepem.  Odnosił także sukcesy w skoku o tyczce, biegu na 200 metrów. Brał udział w motokrosach, zawodach pływackich i wioślarskich.

   Był w ścisłej czołówce polskich sportowców akademickich, obok innych studentów UW, dyskobolki Haliny Konopackiej z Wydziału Humanistycznego oraz hokeisty Włodzimierza Krygiera z Wydziału Prawa. Wszyscy oni ćwiczyli w parku Skaryszewskim, obecnie noszącym nazwę im. Ignacego Paderewskiego.

   „Pierwsze zwycięstwo polskiego lekkoatlety na Zachodzie – informował „Stadjon” w 1925 roku – Po pannie Konopackiej z kolei Gruner z AZS zwycięża za granica rekordowym rzutem oszczepem. (…)  Gruner, który po szeregu lat rywalizacji ze swym kolegą klubowym z AZS Szydłowskim,  po niezwykle mozolnej i systematycznej pracy doszedł do znakomitej formy, osiągając wyniki, których nie śmiałby się spodziewać największy optymista. Zawodnik, który w najlepszym razie przekraczał 52 metry, (…) rzuca najspokojniej w świecie 57,56!”. Był to wynik, który gwarantowałby mu brązowy medal na paryskiej olimpiadzie.   

   Po ukończeniu studiów został lekarzem na oddziale chirurgicznym Szpitala św. Rocha. Tam też opublikował monografię o roli tego szpitala w walce z chorobami zakaźnymi oraz zatruciami u dzieci. Jednocześnie wykładał wychowanie fizyczne oraz prowadził zajęcia praktyczne na Uniwersytecie Warszawskim .

   W 1931 roku podjął pracę jako pediatra w Kasie Chorych w Kaliszu, a w 1936 roku został ordynatorem Oddziału Pediatrycznego w Ubezpieczalni Społecznej w tym mieście. Tam też ożenił się z Marią z Mittelstaedtów, bogatej rodziny ziemiańskiej, o korzeniach szwedzko-niemiecko-polskich.

   W trakcie obowiązkowych szkoleń wojskowych, przełożeni zwracali uwagę na jego „wybitne zdolności kierownicze, które go czynią zdolnym do każdego samodzielnego stanowiska fachowego” oraz „wybitne wyniki pod każdym względem na stanowisku zastępującym naczelnego lekarza pułku”. We wniosku awansowym (na stopień porucznika) z 1934 roku podkreślono: „wybitny, ambitny, sumienny oficer, pod względem ideowym bardzo dobrze wyrobiony, bardzo dobrze wyszkolony oficer, na trudy fizyczne wytrzymały. Prezentuje się bardzo dobrze. Oddany zagadnieniom wychowania fizycznego. Nadaje się na lekarza oddziałowego”, a „na wypadek mobilizacji na naczelnego lekarza pułku”.

 Pod koniec sierpnia 1939 roku został zmobilizowany i przydzielony jako lekarz do pociągu sanitarnego. Został wzięty do niewoli w dniu 19 września 1939 roku przez Sowietów w okolicach Stanisławowa. Wraz z innymi oficerami został umieszczony w obozie w Starobielsku, gdzie wkrótce został szefem izby chorych. Z jego inicjatywy zostały przeprowadzone szczepienia przeciwko tyfusowi. „Szczepienie przeciw tyfusowi – wspominał Bronisław Młynarski, jeden z nielicznych, którzy ocaleli – odbyło się na placu przez Izbą Chorych. Ustawiła się długa kolejka, aż do cerkwi „zbożowej”. Dzień był ciepły, choć październikowy. Mundury mieliśmy rozpięte. Przed doktorem szła sanitariuszka Tania i wacikiem dezynfekowała (czystym spirytusem) lewą pierś pacjenta. Doktor osobiście robił zastrzyk i robił krok w bok do następnego oficera. Było to charakterystyczne, że nie kolejka się posuwała do przodu, ale ekipa lekarska doszła do cerkwi „zbożowej”, gdzie stałem w kolejce”.

   W liście do żony z grudnia 1939 roku pisał: „Jestem zdrowy, tęsknię tylko bezgranicznie za Wami, gdyż od 1.IX.39 nic o Was nie wiem. Żyję w trwodze o Was. Telegrafujcie natychmiast o Waszym zdrowiu i adresie. (…) Reklamuj mnie zaraz przez władze, szpital, miasto, Czerwony Krzyż, klinikę, itp. Jeśli możesz – przyślij moje trzewiki myśliwskie, owijacze, sweter z rękawami, kalesony, skarpetki wełniane (paczka do 10 kg). Życzę Wam wszystkim zdrowych i wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku. Wytrwajcie. Kocham was, coraz mocniej i głębiej”.  

   W dniu 5 kwietnia 1940 roku rozpoczęła się operacja likwidacji obozu. Polscy oficerowie ze Starobielska byli przewożeni do więzienia NKWD w Charkowie, gdzie po krótkim pobycie byli mordowani w jego piwnicach. Po rozstrzelaniu ciała polskich oficerów były zakopywane w tamtejszym parku leśnym. Jednym z nich był por. Juliusz Gruner.

   Po 1945 roku jego nazwisko wymazano z historii polskiego sportu. W szpitalu w Kaliszu, na oddziale pediatrycznym, którego był twórcą, wisiał jego portret z podpisem „pierwszy ordynator”, ale bez imienia i nazwiska.

   W 1992 roku córka por. Grunera, dr Ewa Gruner-Żarnoch została prezesem Stowarzyszenia Katyń w Szczecinie.

   Po pracach sondażowych, w 1995 roku rozpoczęły się prace ekshumacyjne w miejscu pochowania polskich oficerów ze Starobielska. W dniu rozpoczęcia w obecności władz polskich i rosyjskich, Ewa Gruner-Żarnoch powiedziała: „My, Polacy, jesteśmy narodem szczerym, serdecznym i romantycznym. Cenimy odwagę i honor oraz dotrzymywanie obietnic. Umiemy też wybaczać krzywdy. Natomiast nienawidzimy przemocy i nigdy jej się nie poddajemy. Wzmacnia ona jedynie naszego ducha. Dowodem tego jest właśnie ponadpółwieczna pamięć o zamordowanych, która przetrwała zsyłki, więzienia, łagry i prześladowania i wciąż jest w nas bardzo bolesna i żywa. Mamy głębokie przekonanie, że trwałej więzi wzajemnego szacunku czy przyjaźni nie można zbudować na fałszu i nielojalności. Przychodzi bowiem czas i budowla ta przewraca się jak domek z kart. Natomiast najboleśniejsza nawet prawda może się podstawą przyszłej więzi między naszymi narodami”.  Przemówienie córki porucznika Grunera został w całości opublikowane jedynie w „Biuletynie Katyński”. W wyniku interwencji kancelarii prezydenta Wałęsy z relacji telewizyjnej „wycięto” przemówienie dr Gruner. Jakby tego mało, podano także, iż w imieniu rodzin pomordowanych przemawiała wdowa po zamordowanym oficerze, pani Jadwiga Kremky-Saloni.

   W trakcie prac ekshumacyjnych znaleziono w grobie nr 52 sygnet oraz zegarek z monogramem Juliana Grunera.  
 
Wybrana literatura:

J. Drużyńska, S. Jankowski – Wyklęte życiorysy
B. Młynarski – W niewoli sowieckiej
Katyń. Zagłada. Dokumenty zbrodni
E. Gruner-Żarnoch – Starobielsk w oczach ocalałych jeńców
5
5 (4)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>