Marcin Brixen - blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Niewesoły nastrój panował u Hiobowskich. Tata Łukaszka nie dostał wypłaty.
- Prezes mi ją zablokował - wyznał tata.
- To twoja wina! - zakrzyknęła mama Łukaszka.
- Prezes zablokował, a to moja wina?
- Tak! - upierała się mama. - Bo to ty nie chcesz spełnić warunku, żeby dostać wypłatę!
- Ale to oni mi ją blokują!
- I nie odblokują w ogóle?
- Muszę spełnić pewien warunek.
- No to spełnij, co to za problem?
Tata Łukaszka zaczął krzyczeć, że ten warunek jest bezprawny, bezsensowny i w ogóle.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
- To skandal! - huknęła mama Łukasza i huknęła pięścią w stół.
- Może dokładniej - poprosił dziadek Łukaszka. - W Polsce połowa rzeczy to skandal.
- Chodzi mi o te bilbordy - mama Łukaszka plasnęła dłonią w rozłożony na stole najnowszy numer "Wiodącego Tytułu Prasowego". - Kłamliwe bilbordy.
- Na czym polega to kłamstwo? - spytała siostra Łukaszka smarując zapamiętale chleb z dżemem.
- Na kłamstwie. I cieniej z tym dżemem, jest kryzys! - warknęła babcia.
- Smaruj grubiej, stać nas - wciął się dziadek. - Czasami prawda jest dla niektórych kłamstwem.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Siostra Łukaszka poprosiła swojego brata o bardzo zaskakującą rzecz. Żeby jej pomógł wybrać odpowiednie do jej przekonań ugrupowanie polityczne.
- Wy wszyscy coś macie a ja nic - rozżalona siostra wyłamywała sobie śliczne paluszki.
- A jakie masz przekonania polityczne? - zapytał Łukaszek.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Mama Łukaszka prowadziła ostry bojkot osiedlowej piekarni.
- Łamią wszelkie procedury wypieku chleba! - utrzymywała.
- Znasz się na pieczeniu chleba? - spytała ironicznie babcia Łukaszka.
- Nie, ale oficjalne czynniki tak mówią! - mama Łukaszka gorączkowo wertowała czterostronicowy dodatek do "Wiodącego Tytułu Prasowego" pod tytułem "My, Europejczycy wstydzimy się za Polskę".
- Jakie czynniki? - zapytał spokojnie tata Łukaszka.
- Europejska Komisja do Spraw Obrotu Bielizną Używaną - odczytała mama.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Zaczęło się od tego, że kiedy Hiobowscy chcieli pojechać po zakupy. Podeszli do samochodu, spojrzeli i...
Pod samochodem widniała wielka plama oleju.
- Zepsuł ci się - rzekła z satysfakcją mama Łukaszka do taty Łukaszka. - Cha cha, dobrze ci tak!
- Mi się zepsuł? - spytał powoli tata Łukaszka.
- No tak, i teraz będziesz musiał go naprawiać! A my...
- A wy w tym czasie pojedziecie samochodem po zakupy, co?
Uśmiech z twarzy mamy Łukaszka zniknął jakby starty gąbką.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka poszedł na kolację ze swoimi znajomymi. Mama Łukaszka też miała iść, ale nie mogła. Walczyła. Walczyła o prawo gejów do prowadzenia auta bez prawa jazdy. Tata Łukaszka tego nie rozumiał, ale jego znajomi rozumieli to świetnie i wybaczyli nieobecność mamy Łukaszka. Byli to bowiem osoby europejskie, wykształcone, świadome, tolerancyjne i tak dalej.
Siedzieli w lokalu, pili drogie wino, jedli drogą potrawę i narzekali na drożyznę powodowaną przez rząd.
- Drożyzna jest na całym świecie - spróbował delikatnie tata Łukaszka.
- Znajomi zaraz się zjeżyli.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Pani Sitko i Łukaszek stali pod osiedlowym sklepem warzywniczym i zaglądali do środka.
- Co się tak czaicie? - poirytowany pan sprzedawca wyjrzał na zewnątrz. - Wchodzicie czy nie?
- Sprawdzaliśmy, czy pan nie zbankrutował - wyjaśniła pani Sitko. - Bo tak pięć lat pan już bankrutuje...
- I nic - uzupełnił Łukaszek.
- A co, chcielibyście żebym zbankrutował?! - zapienił się pan sprzedawca wpuszczając ich do sklepu. - Wszyscy się na mnie czają! Wszyscy chcą mnie wykończyć!
- Może ja gdzie indziej kupię te pomidory - bąknęła pani Sitko i próbowała się wycofać.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Po raz trzeci i ostatni Hiobowscy spotkali się ze znajomą mamy Łukaszka na jej spacerze w mroźny poranek pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia.
Hiobowscy wracali z kościoła, a znajoma od przystanku autobusowego. I ciekawa rzecz, ciągnęła za sobą po śniegu pustą obrożę na smyczy.
- Pieska pani nie ma - zagadnął życzliwie dziadek Łukaszka.
- Wiem, że nie ma - burknęła znajoma. - Właśnie wracam od znajomych. Oddałam go.
- Nie powiedział nic o północy? - zażartowała mam Łukaszka.
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Faktycznie, tak jak zapowiadała znajoma, w późne wigilijne popołudnie pan Mohammed przyszedł do Hiobowskich. Zrobiło się z tym małe zamieszanie, bo dosłownie chwilę wcześniej przyszli państwo Sitko złożyć życzenia. Pan Sitko, niestety, był pijany.
- Żeby pić w Wigilię! - oburzała się pani Sitko.
- Za kogo ty mnie uważasz? Dzisiaj kropelki do ust nie wziąłem! - sumitował się pan Sitko. - To od wczoraj!
Rozległ się dzwonek do drzwi, tata Łukaszka otworzył je i zobaczył za nimi śniadego pana.
- Germany - powiedział pan.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
W wigilijne przedpołudnie Łukaszek wraz z mamą brnął przez śnieg zalegający całe osiedle.
- Szkoda, że nie rządzi tym miastem ktoś z partii rządzącej - marudził Łukaszek.
- No coś ty! - oburzyła się mama. - Chciałbyś żyć pod butem reżimu?!
- Ale za to chodniki byłyby odśnieżone.
Mama przystanęła i zaczęła krzyczeć:
- Demokracja nie ma swojej ceny! Jeśli dla ciebie odśnieżone chodniki są ważniejsze niż wolność, to...
Nie dokończyła bo ktoś na nią wpadł i we dwójkę się przewrócili.
5
5 (2)

Strony