Marcin Brixen - blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka wraz z synem szli z zakupami do domu i tak ich nogi poniosły, że przechodzili koło kiosku z gazetami.
- A właśnie - przypomniał sobie tata Łukaszka. - Mieliśmy mamie kupić wieczorne wydanie "Wiodącego Tytułu Prasowego".
- Oj, tato, chyba nie kupimy...
Przed okienkiem kiosku stał jakiś pan i choć z daleka nie było słychać słów, to można było się zorientować, że jest on bardzo zdenerwowany. Łukaszek i jego tata podeszli do kiosku, poczekali chwilę i tata Łukaszka poprosił, żeby pan się wreszcie zdecydował i kupił.
- Nie kupię - odparł ponuro pan.
5
5 (5)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
- Co to za dziwne odgłosy dochodzą z kuchni? - zaciekawiła się babcia Łukaszka.
- Mama płacze - odparł lakonicznie Łukaszek. - Obiera ziemniaki.
- Pierwsze słyszę, żeby płakać przy ziemniakach - zdumiał się dziadek Łukaszka. - Nie chodzi o cebulę?
Ale Łukaszek był pewien, że nie. Słowa jego potwierdziła jego mama, która po kilkunastu minutach wyszła z kuchni trąc zapłakane oczy.
- Nie mogę... Nie mogę...
- Cebula, mówiłem wam - kiwał głową dziadek Łukaszka.
- Żadna cebula, ziemniaki! Nie mogę... No po prostu nie mogę ich obierać...
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Mama Łukaszka czuła się obrońcą. Nie, to złe słowo. Obrończynią. Bardzo do serca brała sobie ideały krzewione w "Wiodącym Tytule Prasowym" i na samym braniu poprzestać nie zamierzała. Zamierzała również dawać. Dawać rady i wskazówki jak żyć w nowej rzeczywistości i jak postrzegać to co było.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
U siostry Łukaszka wiele razy nocował jej chłopak. Hiobowscy przyjmowali to spokojnie.
- Tyle razy już nocował. I nic - mówili z ulgą.
- Tyle razy już nocował. I nic - wściekała się siostra.
A chłopak nic nie mówił.
Aż wreszcie, któregoś poranka, bardzo wczesnego, do drzwi Hiobowskich rozległo się łomotanie.
- Szósta rano! - rozległ się bolesny krzyk mamy Łukaszka. - Przyszli po mnie!
- Bez paniki, to na pewno jakaś pomyłka - dziadek Łukaszka przerwał odmawianie nowenny w kuchni i poczłapał do wejścia. Wyjrzał przez wizjer.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Pani pedagog zachorowała.
- To kara za chodzenie z gołym pępkiem - stwierdziła mściwie pani wicedyrektor.
Pani pedagog zachorowała w memencie niefortunnym wielce, albowiem podczas prób do nowego spektaklu. Wystawiać go miała klasa, do której chodził Łukaszek.
- Dzieciaki pewnie są szczęśliwe, że próby odwołane - skomentował pan dyrektor.
- Wręcz przeciwnie, ćwiczą jak szaleni. Zmienili tylko sztukę - poinformowała pani go pani wicedyrektor.
- Co??? I ja się dowiaduję o tym dopiero teraz?! Natychmiast żądam pełnej informacji co do planowanego spektaklu!
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Piękna była pogoda tego listopada. I dni i noce miały temperaturę powyżej zera, i opadów było niewiele...
Praca na budowie meczetu szła pełną parą. Akurat wylewano fundamenty.
Pan Sitko pomagał jak umiał, a że umiał niewiele, to i pomagał niewiele.
Pale wbito już dawno. Była przy tym straszna awantura, próbowano je poprawiać. Wysłano kosztorys do Arabii Saudyjskiej, ale szejk podobno wpadł w straszny gniew i krzyczał, że wszyscy myślą, że on śpi na ropie. I nie dopłaci.
5
5 (5)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Nieoczekiwany gość się pojawił u Hiobowskich, i to nieoczekiwanie, w nieoczekiwanym stanie. Po prostu w pewnym momencie rozległ się dzwonek do drzwi i do mieszkania siostra Łukaszka wprowadziła siostrę mamy Łukaszka, czyli ciotkę artystkę.
- O! - zdumiała się mama Łukaszka. - Ty tutaj? Teraz? Tak bez zapowiedzi? No i jak ty wyglądasz?
- Napadli mnie - wyjąkała ciotka artystka i krwawiąc obficie z twarzy opadła na fotel.
- Gdzie? - zainteresował się Łukaszek. Ciotka wymieniła jakąś ulicę niedaleko nich.
5
5 (6)
 |  Written by Marcin Brixen  |  17
- Łukasz chyba jest chory - poinformowała Hiobowskich siostra Łukaszka. - Książkę czyta!
- To lektura szkolna - odezwał się zza okładki Łukaszek.
- I czytasz książkę??? Zamiast streszczenia z internetu??? - zdziwił się tata Łukaszka.
- Nowa jest. Streszczenia nie ma jeszcze w sieci.
- Co ty gadasz, przecież to stara książka! - obruszyła się babcia Łukaszka. - "Dzieci z Bullerbyn"!
- Lektura do drugiej gimnazjum! - zawołała siostra Łukaszka.
- Teraz do pierwszej liceum - sprostowała mama Łukaszka.
5
5 (7)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Do szkoły, do której chodził Łukaszek, nie wolno było wchodzić rodzicom podczas zajęć.
- I bardzo dobrze - oświadczył okularnik z trzeciej ławki. - Mało to stresu w szkole? Oszalałbym jakby mi stary stał nad głową i ciągle patrzył co ja piszę...
- Rodzice mogą przyjść na wywiadówkę - przypomniała pani wicedyrektor. - Podczas zajęć wchodzić nie wolno. Mogą wam przemycić broń palną albo co gorsza chipsy!
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka z trudem otworzył oczy. Za oknem panował mrok, podświetlany miejskimi latarniami. Sięgnął po komórkę, było za dziesięć szósta.
Odwrócił się i zobaczył, że mama Łukaszka siedzi na łóżku.
- Nie śpisz?
- Głupie pytanie! - burknęła mama Łukaszka. - Śpię!
- Nastawiłaś alarm w komórce? Tak wcześnie? Aaa! Już rozumiem! Budzisz się wcześniej, żeby powiedzieć sobie: "mogę jeszcze pospać" i położyć się z powrotem! Bardzo fajnie, tylko czemu ja mam być budzo...
- Nieprawda! Chodzi mi o zupełnie coś innego!
5
5 (3)

Strony