Marcin Brixen - blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Pani kierownik turnusu zarządziła wycieczkę. Po kolonistów przyjechał autokar, zapakowali się do niego i pojechali. Mieli zwiedzać muzeum sztuki w pobliskim mieście wojewódzkim.
Autokar zatrzymał się na wielkim parkingu pod wielkim centrum handlowym - bo tam był wielki, darmowy parking. Pani kierownik turnusu ogłosiła przerwę zakupową. Koloniści wysiedli z autokaru i snuli się leniwie po parkingu. I wtedy przewodnicząca rady kolonistów wpadła na swoją rodzinę. Mamę i siostrę.
- Juluś! To ty! - ucieszyła się mama.
5
5 (5)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Jedna z pań opiekunek rzuciła hasło, że koloniści powinni bardziej zbratać się z otoczeniem.
- Niby jak? - wzruszył ramionami okularnik.
- Wieś oferuje olbrzymie możliwości - rzekła z entuzjazmem pani opiekunka. - Można pisać bloga i hodować ziółka! Można pisać bloga i piec ciasta! Można pisać bloga i fotografować wieś! Można, można wiele i zamierzam wam to dzisiaj pokazać. Spotkamy się z panią sołtys. Będzie to dobra okazja dla was - spojrzała na chłopaków - abyście uzmysłowili sobie, że pada kolejna bariera i zawód sołtysa jest otwarty również dla kobiet.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Gruby Maciek miał wtyczkę w kolonijnej kuchni. Pani, która gotowała polubiła go od pierwszego wejrzenia i dawała mu co raz to smakowite kąski i jeszcze smakowitsze informacje.
...pojęcia nie mam jak to ugotować - pożaliła się raz Grubemu Maćkowi. - Ja się gotowania uczyłam od babci i mamy. Nawet nie wiem co to właściwie jest.
- A co? - zainteresował się Gruby Maciek.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Na koloniach życie toczyło się swoim torem.
Gruby Maciek, weteran kolonijny, szybko nawiązał kontakt z panią z kuchni. Pani z kuchni była wiekowa, ze wsi, uważała, że chłopak powinien mieć dziewczynę, a dziewczyna chłopaka i że dziewczyna powinna wyglądać jak dziewczyna. I że to, czego tu uczą, to skaranie boskie ich nie minie, no ale o inną pracę trudno. Gruby Maciek zawsze mógł liczyć na jakiegoś dodatkowego kotleta oraz informacje co która z pań powiedziała kierowniczce turnusu.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Hiobowscy w olbrzymim skupieniu oglądali początek telewizyjnych wiadomości.
- Uff - odetchnął z ulgą dziadek Łukaszka. - W rejonie, w którym Łukasz spędza czas na koloniach nic się złego nie zdarzyło. Żadnych wypadków czy katastrof...
I Hiobowscy popadli w letnie rozleniwienie. Spokojnymi, wyluzowanymi oczyma przyglądali się starannie wyselekcjonowanym informacjom mającym u nich wzbudzić ściśle określone emocje.
Nie wzbudzały.
- Za gorąco - wzdychała babcia Łukaszka wachlując się przepisem na kaszankę a la kawior.
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Kiedy przyszli z kwater do świetlicy, pani kierownik turnusu ustawiła ich w dwuszeregu, powitała ich raz jeszcze, po czym zapytała: - Od czego zaczniemy nasz pobyt na kolonii? - Od obiadu - zaproponował Gruby Maciek. Gruchnął śmiech i ironiczne komentarze. Wszystkie dziewczyny krzykliwie wyrażały swoje uwagi co do tuszy Grubego Maćka, wszystkie oprócz pulchnego, długowłosego dziewczęcia, które spojrzało na Grubego Maćka z ulgą. Gruby Maciek nie speszył się postawą dziewczyn. Gruby Maciek był bowiem wojskowym odpowiednikiem weterana z Afganistanu.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Kiedy przyszli z kwater do świetlicy, pani kierownik turnusu ustawiła ich w dwuszeregu, powitała ich raz jeszcze, po czym zapytała: - Od czego zaczniemy nasz pobyt na kolonii? - Od obiadu - zaproponował Gruby Maciek. Gruchnął śmiech i ironiczne komentarze. Wszystkie dziewczyny krzykliwie wyrażały swoje uwagi co do tuszy Grubego Maćka, wszystkie oprócz pulchnego, długowłosego dziewczęcia, które spojrzało na Grubego Maćka z ulgą. Gruby Maciek nie speszył się postawą dziewczyn. Gruby Maciek był bowiem wojskowym odpowiednikiem weterana z Afganistanu.
0
Brak głosów
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Uczestnicy turnusu dojechali na miejsce. Wszyscy wysiedli z autokaru i zaczęli rozglądać się ciekawie. Jakiś duży budynek w parku za wsią, jakiś plac... Wysiadali przyglądając się sobie uważnie i taksując wzrokiem. - Będzie kiepsko - wymamrotał okularnik z trzeciej ławki. - Same dziewczyny. - Patrzą na nas jak lew na pożywienie - jęknął Gruby Maciek. - Nie damy się - pocieszył ich Łukaszek. - Poza tym mamy dwie przewagi. - Jak przewaga? - rzucił zapalczywie okularnik. - Przecież ich jest więcej! - I w tym nasza przewaga. Taka duża grupa nigdy nie będzie jednolita.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki stali na chodniku przy swoich plecakach i z ponurymi minami wpatrywali się w autokar. Autokar ten miał ich zawieźć na kolonie. Wokół autobusu krzątały się kompletnie niezorganizowane kobiety i dziewczyny. Jedynym osobnik męskim w ich gronie był kierowca autokaru
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Przeciętny czytelnik prasy nie zdaje sobie sprawy z mnogości tytułów dostępnych na rynku prasowym. Co więcej, nieprzeciętny czytelnik też nie zdaje sobie z tego sprawy. Aby nabrać wiedzy o istnieniu jakiegoś niecodziennego tytułu trzeba się z nim zetknąć osobiście. Na przykład na początku łańcucha dystrybucji, czyli przy powstaniu takiej prasy. Albo w środku, czyli przy kolportażu. Albo na końcu, czyli po prostu zobaczyć u kogoś taką gazetę. Hiobowskim zdarzyło się to ostatnie. Dziadek Łukaszka był pierwszym, który zobaczył to w gablocie na ogłoszenia na parterze bloku.
5
5 (3)

Strony