Marcin Brixen - blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  5
- Zostawili nas - wyjąkała zdumiona Julia. Okularnik myślał błyskawicznie. Wsadził ręce w kieszenie i rzekł rozczarowany: - Zostawiłem telefon w autokarze, a ty? - Ja też. - No to kiszka. - Żadna kiszka! - rozzłościła się Julia. - Na pewno zaraz się zorientują, że nas nie ma i zawrócą! - Akurat... - Musimy tylko chwilkę poczekać! Minęło dwadzieścia siedem minut. - Jak chcesz, to sobie czekaj, ja idę - oznajmił okularnik. - Może złapiemy stopa - zaproponowała bez przekonania Julia. - W życiu i w tym kraju trzeba liczyć tylko na siebie. Szybciej będzie jak pójdziemy. - Ale szosą to kawał drogi!
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Nawet na najgorszych koloniach zdarzy się jakaś atrakcja. Na koloniach feministycznych, jak poinformowano kolonistów, miał to być koncert w mieście powiatowym. Koncert miał być oczywiście lewicowy, co sugerowała sama nazwa = Lewica concret concert.
- A kto gra? - zainteresował się Gruby Maciek.
- Tu jest pełen program - powiedziała jedna z pań opiekunek.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Pani kierownik turnusu zaskoczyła wszystkich, bo powiedziała, że wszyscy koloniści będą oglądać telewizję.
- A jak ktoś nie będzie chciał? - zapytał okularnik.
- Przecież zawsze chcecie oglądać!
- Ile można oglądać horrorów czy pornoli - skrzywił się Gruby Maciek.
- Wypraszam sobie! To nie są żadne pornole! To są odważne produkcje pokazujące wyzwolenie kobiet! A zresztą dzisiaj nie będziemy oglądać żadnego filmu, tylko telewizję!
- A co będzie w tej telewizji? - chciał wiedzieć Łukaszek.
- Jak to co! Wojsko! Parada! Przecież dzisiaj święto!
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  4
Dosięgło to i kolonii. także i tych, na których byli Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik. - Nic na to nie poradzę - rozłożyła ręce pani kierownik turnusu. - Jest dwudziesty stopień zasilania. - Że co? - zdumiała się pani kucharka. - Co, gazet pani nie czyta? - Czytam "to, Co Jest". - To jest szmata a nie gazeta. Gdyby pani kupowała w kiosku "Wiodący Tytuł Prasowy"... - Się nie da. - Jak, najważniejszej gazety w tym kraju nie ma w kiosku? - Nie ma kiosku. - To gdzie pani kupuje "To, Co Jest"? - W naszym wiejskim sklepie spożywczo-monopolowo-dopalaczowym.
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Jednym z najbardziej traumatycznych dzieci na koloniach jest wizyta rodziców. Nie no, oczywiście, dzieci tęsknią za swoimi rodzicami, a powitanie sam w sobie jest momentem bardzo radosnym. Pożegnanie jest rzecz jasna smutne, ale nie jest to smutek zbyt głęboki. Jest on podszyty nadzieją na ponowne i spotkanie oraz ulgą. Rodzice wyjeżdżają uspokojeni, że ich dziecko nadal żyje, dziecko pozostaje uspokojone, że rodzice nadal o nim pamiętają.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Pani kierownik turnusu zarządziła wycieczkę. Po kolonistów przyjechał autokar, zapakowali się do niego i pojechali. Mieli zwiedzać muzeum sztuki w pobliskim mieście wojewódzkim.
Autokar zatrzymał się na wielkim parkingu pod wielkim centrum handlowym - bo tam był wielki, darmowy parking. Pani kierownik turnusu ogłosiła przerwę zakupową. Koloniści wysiedli z autokaru i snuli się leniwie po parkingu. I wtedy przewodnicząca rady kolonistów wpadła na swoją rodzinę. Mamę i siostrę.
- Juluś! To ty! - ucieszyła się mama.
5
5 (5)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Jedna z pań opiekunek rzuciła hasło, że koloniści powinni bardziej zbratać się z otoczeniem.
- Niby jak? - wzruszył ramionami okularnik.
- Wieś oferuje olbrzymie możliwości - rzekła z entuzjazmem pani opiekunka. - Można pisać bloga i hodować ziółka! Można pisać bloga i piec ciasta! Można pisać bloga i fotografować wieś! Można, można wiele i zamierzam wam to dzisiaj pokazać. Spotkamy się z panią sołtys. Będzie to dobra okazja dla was - spojrzała na chłopaków - abyście uzmysłowili sobie, że pada kolejna bariera i zawód sołtysa jest otwarty również dla kobiet.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Gruby Maciek miał wtyczkę w kolonijnej kuchni. Pani, która gotowała polubiła go od pierwszego wejrzenia i dawała mu co raz to smakowite kąski i jeszcze smakowitsze informacje.
...pojęcia nie mam jak to ugotować - pożaliła się raz Grubemu Maćkowi. - Ja się gotowania uczyłam od babci i mamy. Nawet nie wiem co to właściwie jest.
- A co? - zainteresował się Gruby Maciek.
5
5 (2)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Na koloniach życie toczyło się swoim torem.
Gruby Maciek, weteran kolonijny, szybko nawiązał kontakt z panią z kuchni. Pani z kuchni była wiekowa, ze wsi, uważała, że chłopak powinien mieć dziewczynę, a dziewczyna chłopaka i że dziewczyna powinna wyglądać jak dziewczyna. I że to, czego tu uczą, to skaranie boskie ich nie minie, no ale o inną pracę trudno. Gruby Maciek zawsze mógł liczyć na jakiegoś dodatkowego kotleta oraz informacje co która z pań powiedziała kierowniczce turnusu.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Hiobowscy w olbrzymim skupieniu oglądali początek telewizyjnych wiadomości.
- Uff - odetchnął z ulgą dziadek Łukaszka. - W rejonie, w którym Łukasz spędza czas na koloniach nic się złego nie zdarzyło. Żadnych wypadków czy katastrof...
I Hiobowscy popadli w letnie rozleniwienie. Spokojnymi, wyluzowanymi oczyma przyglądali się starannie wyselekcjonowanym informacjom mającym u nich wzbudzić ściśle określone emocje.
Nie wzbudzały.
- Za gorąco - wzdychała babcia Łukaszka wachlując się przepisem na kaszankę a la kawior.
5
5 (4)

Strony