Marcin Brixen - blog

 |  Written by Marcin Brixen  |  2
Sąsiad z drugigo piętra bloku, w którym mieszkali Hiobowscy, od jakiegoś czasu był jakiś nieswój. Wreszcie któregoś dnia Hiobowscy spotkali go pod osiedlowym sklepem.
Pod sklepem akurat trwała awantura bo mąż dozorczyni, pan Sitko, zamierzał na miejscu skonsumować alkohol.
- I za to będzie mandat - zatarł ręce strażnik miejski.
- To nie jest alkohol - uparł się pan Sitko i pomachał małą butelką od alkoholu z etykietą "ser żółty", w której przelewał się przezroczysty płyn i czuć z niej było woń alkoholu. - To jest ser żółty.
5
5 (5)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka szedł przez miasto i udawał, że nie idzie z mamą Łukaszka. Mama Łukaszka bowiem zakupiła bieżący numer "Wiodącego Tytułu Prasowego" i idąc po chodniku podczytywała co chwilę. Co gorsza, czytała na głos i raczyła ową lekturą tatę.
- Ale ja nie chcę słuchać - tłumaczył zmęczonym głosem tata Łukaszka.
- Jak nie będziesz słuchać to się nie dowiesz - odparła mu zadowolona mama i dalej bombardowała go informacjami o sukcesach rządu w walce z problemami, które spowodowały poprzednie sukcesy rządu.
5
5 (1)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Hiobowscy siedzieli sobie spokojnie w swoim mieszkaniu, gdy spokój niespodziewanie się skończył wraz z wkroczeniem mamy Łukaszka. Chociaż słowo "wpadnięcie" byłoby odpowiedniejsze.
Mama Łukaszka rzuciła na podłogę koło drzwi puste siatki na zakupy i nie zdejmując butów runęła w kierunku komputera.
- Łukasz, wpuść mnie na chwilę do internetu - poleciła synowi. - To ważne!
Mama włączyła przeglądarkę, weszła na stronę "antysemityzm24.pl" i zaczęła gorączkowo stukać w klawiaturę.
- Co się stało? - przez drzwi zajrzała babcia Łukaszka. - Miałaś kupić pomidory...
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  1
Ma się! czyli Taczka Ratunku

Od pewnego czasu nasilił się trend, by dzieci z klas 1-3 obdarowywać najróżniejszymi gadżetami potrzebnymi w stopniu najwyższym. Ilość owych gadżetów była już tak pokaźna, że kiedy pani od polskiego ujrzała kiedyś dzieci z pierwszej klasy idące do szkoły, to stwierdziła:
- Rośnie nam pokolenie karłów.
- Nie, dlaczego? - zaprotestowała pani pedagog. - Mają przecież telewizję, internet, chodzą do szkoły, mają styczność z kulturą...
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  6
Rodzina Hiobowskich zamarła. Wszyscy, jak jeden mąż. Ci co szli, to zastygli z uniesioną nogą, tata Łukaszka zatrzymał się mieszając łyżeczką cukier w herbacie, a mama Łukaszka z żelazkiem na desce do prasowania.
- Przecież obrus się przypali! - babcia Łukaszka zachowała przytomność umysłu i runęła w kierunku mamy Łukaszka. Stopniowo Hiobowscy budzili się z odrętwienia.
- Powtórz to jeszcze raz - poprosił Łukaszek.
- Będę w telewizji - oświadczyła dumnie siostra Łukaszka.
Hiobowscy z niedowierzaniem kręcili głowami.
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  3
Wokół działo się coś dziwnego i niepokojącego.
- Boję się rządów... - szepnął dziadek Łukaszka patrząc przez okno.
- I słusznie - kiwnęła głową zadowolona mama Łukaszka. - Obawa ta jest ze wszech miar słuszna. Bo gdy poprzednicy wrócą do władzy to zapanują terror i przerażenie...
- Ale ja się już teraz boję! - dziadek odwrócił się gwałtownie.
Mama Łukaszka była nieprzyjemnie zaskoczona i spróbowała zmienić temat pytając kiedy będzie obiad.
- Zupa już się gotuje - poinformowała babcia Łukaszka.
- Znowu zupa... Choć raz może jakiś kotlet...
5
5 (3)
 |  Written by Marcin Brixen  |  4
Pan dyrektor zebrał całe grono pedagogiczne i oświadczył:
- Rząd znowu o nas pomyślał!
- Hurra - ucieszyli się nauczyciele, ale tak nie do końca, półgębkiem i nieszczerze nawet.
- Otóż... - pan dyrektor z wysiłkiem założył ręce za plecy. - Otóż do tej pory nasze władzy troszczyły się o tę plagę zwaną uczniami. Darmowe podręczniki, darmowe tablety. O nas jakoś zapomniano. No, ale na szczęście mamy demokrację, są wybory, a przed wyborami jest zawsze okazja na załatwienie swoich spraw. Tak więc teraz my dostaniemy...
5
5 (5)
 |  Written by Marcin Brixen  |  11
Po osiedlu, na którym mieszkali Hiobowscy, rozeszła się straszna wieść.
- Czas umierać - oświadczył ponuro pan Sitko. Był tak wstrząśnięty, że nie mógł trafić butelką piwa do ust. - Świat się kończy.
- Jest to koniec pewnej epoki - zgodził się dziadek Łukaszka.
Zamykano osiedlowy bar pod nazwą "Dobrobyt".
W to miejsce miała powstać placówka bankowa Banku Dobrobyt.
Właściciel baru pakował wszystko, podjechał samochód po meble, zaczął wynosić krzesła i pakować je wraz z kierowcą na samochód.
5
5 (7)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Klasa trzecia a miała lekcje pod nazwą Przygotowanie Do Życia W Grupie Jednostek. Lekcje te nie odbywały się tylko w klasie, trzecia a często udawała się w różne miejsca aby zobaczyć jak to życie wygląda.
Tego dnia udali się do szpitala.
- No bo czy jest lepsze miejsce? - zapytała retorycznie pani pedagog. - Czy jest lepsze miejsce do nauki życia niż to, w którym się o to życie walczy?
W szpitalu powitała ich młoda pani doktor.
- My tutaj w szpitalu ratujemy życie. Czy ktoś z was wie na czym to polega?
- Aborcja. Eutanazja - podały głosy z tłumu uczniów.
5
5 (4)
 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Do gabinetu dyrektora szkoły zajrzała pani wicedyrektor.
- Czy można...? Bo ja mam nowy plan...
- Proszę, niech pani wejdzie. Co to za plan?
Pani wicedyrektor weszła od środka i położyła plik kartek na biurko pana dyrektora.
- Ostateczny plan pognębienia uczniów oraz uzyskania środków finansowych dla szkoły - przeczytał pan dyrektor. - Wersja szesnasta. Widzę, jest pani ambitna.
- Marzy mi się stanowisko administracyjne na szczeblu centralnym.
- Przecież pani nie ma szans nawet zostać dyrektorem szkoły.
5
5 (4)

Strony