
Sąsiad z drugigo piętra bloku, w którym mieszkali Hiobowscy, od jakiegoś czasu był jakiś nieswój. Wreszcie któregoś dnia Hiobowscy spotkali go pod osiedlowym sklepem.
Pod sklepem akurat trwała awantura bo mąż dozorczyni, pan Sitko, zamierzał na miejscu skonsumować alkohol.
- I za to będzie mandat - zatarł ręce strażnik miejski.
- To nie jest alkohol - uparł się pan Sitko i pomachał małą butelką od alkoholu z etykietą "ser żółty", w której przelewał się przezroczysty płyn i czuć z niej było woń alkoholu. - To jest ser żółty.
Pod sklepem akurat trwała awantura bo mąż dozorczyni, pan Sitko, zamierzał na miejscu skonsumować alkohol.
- I za to będzie mandat - zatarł ręce strażnik miejski.
- To nie jest alkohol - uparł się pan Sitko i pomachał małą butelką od alkoholu z etykietą "ser żółty", w której przelewał się przezroczysty płyn i czuć z niej było woń alkoholu. - To jest ser żółty.
(5)